Ma to być sposób na cięcie kosztów i powstrzymanie wzrostu zadłużenia, które w tej chwili wynosi już 4 miliardy euro. Linia przed kryzysem miała w swojej flocie 140 samolotów. I zamierzała ją zwiększyć o 97 kolejnych zagęszczając siatkę na Dalekim Wschodzie .
W ostatnich dniach operowała już jedynie 12. z nich. Nie wiadomo jednak ile z nich ostatecznie będzie eksploatowała w okresie restrukturyzacji.
Norwegian przed pandemią rozwijał się bardzo szybko, otworzył nie tylko połączenia europejskie, ale i długodystansowe. Latał wyłącznie Boeingami – B737 NG, B737 MAX i B787 Dreamliner. Okazało się jednak, że ten rozwój był nie tylko szybki, ale i za szybki. Dołożyły się do tego uziemienie MAXów oraz kłopoty z silnikami Rolls Royce w Dreamlinerach.
Kiedy do tego dołożyła się jeszcze pandemia COVID-19 i zamknięcie większości światowych rynków lotniczych, kłopoty przerosły Norwegiana. W maju 2020 wystąpił o pomoc publiczną (300 mln dol.), dostał ją. Ale kiedy okazało się, że tych pieniędzy jest za mało, w listopadzie rząd norweski odmówił kolejnego wsparcia.
W ramach ratowania finansów Norwegian jeszcze wystąpił do sądu przeciwko Boeingowi za uziemienie MAXów i domagał się od Amerykanów odszkodowania w wysokości miliarda euro. Według dokumentów złożonych w nowojorskim sądzie uziemienie 18 MAXów kosztowało przewoźnika 182 mln dol. Wcześniej, w lipcu linia zrezygnowała z dostaw 92 zamówionych MAXów i 5 B787. Pierwsza rozprawa miała odbyć się jeszcze w grudniu, przed Bożym Narodzeniem, ale została odroczona.