Odlatują samoloty Norwegiana

Norweski przewoźnik niskokosztowy, Norwegian drastycznie tnie flotę. 6 stycznia z Oslo do Shannon poleciała pierwsza grupa jego samolotów — Boeingów 787 Dreamliner.

Publikacja: 06.01.2021 15:19

Odlatują samoloty Norwegiana

Foto: Bloomberg

Ma to być sposób na cięcie kosztów i powstrzymanie wzrostu zadłużenia, które w tej chwili wynosi już 4 miliardy euro. Linia przed kryzysem miała w swojej flocie 140 samolotów. I zamierzała ją zwiększyć o 97 kolejnych zagęszczając siatkę na Dalekim Wschodzie .

W ostatnich dniach operowała już jedynie 12. z nich. Nie wiadomo jednak ile z nich ostatecznie będzie eksploatowała w okresie restrukturyzacji.

Norwegian przed pandemią rozwijał się bardzo szybko, otworzył nie tylko połączenia europejskie, ale i długodystansowe. Latał wyłącznie Boeingami – B737 NG, B737 MAX i B787 Dreamliner. Okazało się jednak, że ten rozwój był nie tylko szybki, ale i za szybki. Dołożyły się do tego uziemienie MAXów oraz kłopoty z silnikami Rolls Royce w Dreamlinerach.

Kiedy do tego dołożyła się jeszcze pandemia COVID-19 i zamknięcie większości światowych rynków lotniczych, kłopoty przerosły Norwegiana. W maju 2020 wystąpił o pomoc publiczną (300 mln dol.), dostał ją. Ale kiedy okazało się, że tych pieniędzy jest za mało, w listopadzie rząd norweski odmówił kolejnego wsparcia.

W ramach ratowania finansów Norwegian jeszcze wystąpił do sądu przeciwko Boeingowi za uziemienie MAXów i domagał się od Amerykanów odszkodowania w wysokości miliarda euro. Według dokumentów złożonych w nowojorskim sądzie uziemienie 18 MAXów kosztowało przewoźnika 182 mln dol. Wcześniej, w lipcu linia zrezygnowała z dostaw 92 zamówionych MAXów i 5 B787. Pierwsza rozprawa miała odbyć się jeszcze w grudniu, przed Bożym Narodzeniem, ale została odroczona.

W tej sytuacji linia wystąpiła o ochronę przed wierzycielami w Norwegii i Irlandii i w tych dwóch krajach prowadzi proces naprawczy. Oddanie samolotów irlandzkim firmom leasingowym jest jednym z elementów tego procesu. Ze swojej strony przewoźnik zapewnia, że równolegle z procesem naprawczym zamierza chronić tyle miejsc pracy, ile tylko zdoła, nadal obsługiwać wybrane połączenia, oraz nie przewiduje wyjścia z giełdy w Oslo.

„ Dodatkowy proces naprawczy, jaki prowadzimy zgodnie z prawem norweskim będzie korzystny dla wszystkich zainteresowanych i zwiększy szanse na pozytywne rozwiązanie naszej trudnej sytuacji. Naszym celem podstawowym jest obrona miejsc pracy, zachowanie infrastruktury i tworzenie wartości w Norwegii. W tej chwili koncentrujemy się na zredukowaniu zadłużenia, zmniejszeniu floty i przekonaniu inwestorów, że nasza firma jest wartościowa. Będziemy gotowi do konkurowania na rynkach po zakończeniu pandemii COVID-19" - czytamy w oświadczeniu prezesa Norwegiana, Jacoba Schramma.

Leasingodawcy już przemalowują maszyny Norwegiana. Dwa Dreamlinery przejęła już włoska linia czarterowa Neos. Pozostałe już rozleciały się po świecie. 72 stoją zaparkowane w Irlandii, kilkanaście na lotnisku w Ciudad Real w Hiszpanii. Niektóre z nich czekają, aż Norwegian wyjdzie z kłopotów.

Linia jeszcze w styczniu ma opublikować plany naprawy biznesu. Wtedy ostatecznie dowiemy się jak będzie wyglądała siatka przewoźnika, ilu pracowników zatrudni i jak liczną flotą zamierza operować.

Ma to być sposób na cięcie kosztów i powstrzymanie wzrostu zadłużenia, które w tej chwili wynosi już 4 miliardy euro. Linia przed kryzysem miała w swojej flocie 140 samolotów. I zamierzała ją zwiększyć o 97 kolejnych zagęszczając siatkę na Dalekim Wschodzie .

W ostatnich dniach operowała już jedynie 12. z nich. Nie wiadomo jednak ile z nich ostatecznie będzie eksploatowała w okresie restrukturyzacji.

Pozostało 86% artykułu
Transport
Zdesperowani Rosjanie szukają samolotów. Proszą o pomoc Kuwejt i Katar
Transport
Będzie co przenosić do CPK. Rekordy na Lotnisku Chopina
Transport
Wielkie cięcia w Boeingu. Na początek do zwolnienia ci, którzy strajkowali
Transport
Są plany rozbudowy Lotniska Chopina, ale bez wielkiego rozmachu
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Transport
Jedwabny Szlak w Ameryce Południowej. Chiński megaport w Peru