Budowa nowych dróg ekspresowych i autostrad przyspiesza, ale udział nawierzchni drogowych w dobrym stanie w porównaniu ze złymi na całej sieci dróg krajowych nie rośnie w tempie pożądanym przez kierowców. Na dodatek, w ubiegłym roku sytuacja, zamiast się poprawić jak rok wcześniej, wręcz się pogorszyła. Jeśli łączna długość odcinków wymagających naprawy zmniejszyła się w 2019 r. o przeszło 300 km, to w roku ubiegłym znów wzrosła o ponad 450 km.
Z raportu o stanie technicznym nawierzchni na drogach krajowych wynika, że najgorzej jest w województwie lubuskim, gdzie niewiele ponad połowa dróg nie budzi zastrzeżeń, a przeszło jedna czwarta (27,9 proc.) jest w stanie złym lub krytycznym. Źle wypada Małopolska, gdzie stan ostrzegawczy dotyczy ponad 40 proc. odcinków, a w dobrym jest tylko minimalnie więcej. Przeszło 17-procentowy odsetek odcinków w złym stanie mają województwa lubelskie i dolnośląskie. Jeszcze więcej, bo 19,7 proc., odnotowano w województwie kujawsko-pomorskim. Zły stan nawierzchni na ponad 16 proc. długości mają drogi w województwach łódzkim i opolskim.
Ma być więcej na remonty
Za to korzystnie wygląda Podlasie: dobrą jezdnię ma 78,5 proc. odcinków – najwięcej w kraju. Podobnie jest w województwie zachodniopomorskim: tam w porządku jest trzy czwarte długości dróg, a w złym stanie tylko 5,9 proc. – najmniej w kraju.
Lepiej wygląda stan nawierzchni na autostradach zarządzanych przez koncesjonariuszy. To łącznie 468 km. W stanie dobrym jest prawie trzy czwarte nawierzchni. Na sieci zarządzanej przez GDDKiA – niespełna 60 proc.
GDDKiA zapowiada tymczasem zwiększenie nakładów na remonty i naprawy. Zwłaszcza że ubiegły rok przyniósł pod tym względem spadek: jeśli w 2019 r. wydatki remontowe obejmujące drogi i mosty wyniosły 383,3 mln zł, to w roku 2020 już tylko 327,7 mln zł. W 2021 r. pieniędzy ma być znacznie więcej, bo przeszło pół miliarda zł. Problem w tym, czy planowanych nakładów nie zjedzą rosnące koszty związane m.in. z drożejącymi materiałami budowlanymi.