– Na razie są to pojedyncze powroty zwalnianych w pandemii fachowców, ale w drugiej połowie roku skrzydlate firmy planują odtwarzanie kompletnych zespołów i odbudowę produkcji – mówi Andrzej Rybka, dyrektor Stowarzyszenia Dolina Lotnicza.
Symptomów ożywienia jest więcej. Boeing, Airbus, Rolls-Royce, Safran, Lockheed Martin i inni giganci globalnej awiacji przywracają zamówienia na najbardziej potrzebne komponenty – na razie chodzi głównie o dostawy części zamiennych potrzebnych do remontu transportowych i wojskowych maszyn.
Uderzenie pandemicznego kryzysu w lotnictwo i niemal roczna posucha w podrzeszowskim klastrze objawiło się zwalnianiem obrotów w firmach i redukcjami ok. 2500 pracowników. Najgorzej było w małych zakładach, uzależnionych od jednego kontrahenta i wąskiej specjalizacji.
Andrzej Rybka mówi, że w okresie ostrego zaciskania pasa sytuację ratowała zorganizowana przez stowarzyszenie Dolina Lotnicza giełda pracy. Ułatwiała zwalnianym specjalistom znalezienie nowego miejsca w lokalnych firmach innych branż, np. energetycznych, które lepiej radziły sobie w pandemii.
Twarde lądowanie
Rzeszowska stolica awiacyjnego zagłębia od niemal dwóch dekad przyzwyczajała analityków gospodarczych do imponującego tempa rozwoju i ciągłego technologicznego przyspieszania. Koronawirus brutalnie sprowadził w ostatnim roku wszystkich twórców lotniczego sukcesu na ziemię.