Zarząd Condora był przekonany, że wszystkie procedury związane z tą transakcją uda się zakończyć jeszcze przed końcem marca. Ostatecznie jednak dopiero we czwartek, 9 kwietnia rzecznik sądu powiedział, że przejęcie Condora przez PGL będzie zgodne z prawem, a roszczenia wierzycieli uznał za nieuzasadnione.
Tyle że sytuacja finansowa Condora nadal jest bardzo trudna. Kłopotów dołożyła jeszcze pandemia Covid-19, ponieważ jako linii czarterowej, wraz z upadkiem wyjazdów turystycznych, skończył się popyt na loty. Przewoźnikowi pozostały jedynie rejsy repatriacyjne finansowane przez Unię Europejską i rząd w Berlinie. Dlatego Condor poleciał między innymi nawet do Auckland w Nowej Zelandii.
Ten największy niemiecki przewoźnik czarterowy był zobowiązany do 15 kwietnia, czyli do najbliższej środy, oddać 380 mln euro pożyczonych na wsparcie operacji po bankructwie touroperatora Thomas Cook. Kiedy Niemcy podpisywali umowę z PGL zapewniali, że pożyczone z państwowego banku rozwojowego KfW oddadzą w wyznaczonym terminie. Jeszcze w styczniu, kiedy popisywano umowę we Frankfurcie Condor był linią dochodową. Mimo kłopotów bezpośrednio po upadku Thomasa Cooka był w stanie wypracować zysk finansowy za rok 2019 w wysokości 57 mln euro.
W końcu marca w niemieckiej prasie, przede wszystkim w wydaniu internetowym „Der Spiegel” ukazały się informacje, że w związku z zaistniałą sytuacją i pogarszającą się sytuacją samej PGL, która jest właścicielem polskich aktywów lotniczych, m.in. LOT, strona polska zaczęła przedstawiać warunki finansowe niemożliwe do spełnienia. Teraz „Der Spiegel” napisał nawet, że PGL zażądała pieniędzy za to, że przejmie Condora, ponieważ tylko w ten sposób Niemcy znajdą chętnych do przejęcia tego przewoźnika. Ile w tym było prawdy, oczywiście nie wiadomo, ponieważ Condor nie chce komentować tych informacji, podobnie odpowiada PGL.
Niemiecka prasa spekuluje teraz, że z polskiej strony żądania pieniędzy były rozgrywką pokerową, żeby ostatecznie w negocjacjach mieć jakieś argumenty. Miałyby one zostać wykorzystane – zdaniem niemieckich mediów - w sytuacji, gdyby PGL ostatecznie wycofała się z tego przejęcia, a strona niemiecka zażądałaby kar regulaminowych.