W tej sytuacji Norwegian Air Shuttle czeka bardzo niepewna przyszłość, z zagrożeniem uziemieniem włącznie. W tej chwili głównymi akcjonariuszami Norwegiana są wierzyciele i firmy zajmujące się leasingiem samolotów. A przedstawiciele rządu nie mają wyraźnie sentymentów dla tego przewoźnika. — Norwegowie nie mają co się martwić, bo mają zapewnioną wystarczającą liczbę połączeń lotniczych, a na rynku widzimy zdrową konkurencję — komentowała sytuację norweska minister przemysłu, Iselin Nyboe. Tą konkurencją są węgierski Wizz Air, który właśnie zwiększył swoją ofertę lotów do tego kraju oraz skandynawski SAS.
W poniedziałek, 9 listopada rano rząd w Oslo oficjalnie poinformował, że nie ma możliwości, aby Norwegian otrzymał nowe fundusze, ponieważ byłoby to nierozsądne wykorzystanie pieniędzy podatników. Po tej wiadomości kurs akcji Norwegiana spadł o 24 proc.
— Fakt, że nasz rząd zdecydował się nie wspierać Norwegiana kolejnymi funduszami jest dla nas bardzo rozczarowujące i odbieramy to jak wymierzenie policzka — komentował sytuację Jacob Schram, prezes przewoźnika. — Tylko w Norwegii zatrudniamy 2300 pracowników- dodał. W tej chwili większość floty Norwegiana jest uziemiona, a 80 proc. pracowników, czyli 8 tysięcy osób zostało zwolnionych bądź wysłanych na bezpłatne urlopy. Jak na razie linia zapewnia, że mimo tak trudnej sytuacji postara się wykonywać krajowe połączenia na terenie Norwegii, a zapas gotówki pozwoli mu funkcjonować jedynie do końca pierwszego kwartału 2021.Norwegian w tej chwili wykorzystuje 21 samolotów, a 100 pozostaje uziemionych, w tym cała flota 37 Dreamlinerów.
Sytuacja linii w tej chwili jest rzeczywiście fatalna, ponieważ w maju, w zamian za wsparcie finansowe Norwegian była zmuszony do oddania wierzycielom prawie wszystkich swoich akcji. Wtedy jednak wydawało się, że podczas lata, mimo wielu ograniczeń linie lotnicze będą mogły zarabiać. Tak się nie stało. Ruch lotniczy odbił tylko na kilka tygodni, a kluczowe połączenia atlantyckie, na których Norwegowie oparli swoją strategię rozbudowując flotę Dreamlinerów, nadal w większości pozostają zamknięte. DO USA mogą latać z Europy jedynie Amerykanie bądź osoby posiadające tzw. zieloną kartę. Tymczasem norweska linia była pionierem w wykonywaniu niedrogich rejsów z Europy przez Atlantyk, szybko je rozwijała i ten rozwój właśnie kosztuje ją zadłużenie na poziomie 8 mld dol. w chwili obecnej.