Nowi pracownicy Boeinga przechodzą od teraz 10-14-tygodniowe szkolenie w praktycznym wykorzystaniu swych umiejętności, zanim dostaną przydział pracy przy linii montażowej. Ten kresa przygotowań jest o tydzień-dwa tygodnie dłuższy niż dotychczas. W ośrodku szkoleniowym w Renton ustawiono fragment kadłuba MAX-a, na którym kursanci uczą się montowania przewodów elektrycznych, mają też wykrywać, które przewody źle zainstalowano.
Nowe szkolenie jest konsekwencją incydentu z 5 stycznia, gdy podczas lotu B737 MAX odpadła z kadłuba zaślepka drzwi awaryjnych, bo nie była dostatecznie przytwierdzona. Po tym incydencie wzrosła sześciokrotnie liczba informacji przekazywanych w ciągu 2 miesięcy przez pracowników produkcyjnych swym przełożonym dotyczących jakości podzespołów i usług świadczących przez koncern. Grupa ekspertów badająca w lutym procedury zarządzania bezpieczeństwem stwierdziła, że nie ma łączności między kierownikami wyższego i średniego szczebla z pracownikami w zakresie kultury bezpieczeństwa. - Nasze działania skupiały się na dalszych usprawnieniach w zakresie bezpieczeństwa, zgodności z przepisami i wymogami technicznymi naszych wyrobów i usług, bez żadnych kompromisów - stwierdził Mike Delaney, szef działu bezpieczeństwa lotniczego.
EASA: sytuacja pod kontrolą
Europejska Agencja Bezpieczeństwa Lotniczego EASA stwierdziła, że po licznych incydentach Boeing podwyższył poprzeczkę wymagań, zmierza w dobrym kierunku i w końcu opanował sytuację. Zdaniem, nowego dyrektora EASA, Floriana Guillermeta, „dziś uważany że sytuacja jest pod kontrolą. Pierwszy plan działań z ubiegłego roku odniósł skutek, podjęto istotne działania korygujące, a od końca maja koncern uruchomi drugi plan działań. Sytuacja się i wszystko zmierza w dobrym kierunku” — powiedział podczas zjazdu francuskiej federacji firm lotniczych — pisze AFP.
Szef EASA wyjaśnił przy okazji, że Jegor urząd nie zajmuje się bezpośrednio kontrolą Boeinga, to zadanie FAA. Swe oceny opiera na informacjach przekazywanych przez Amerykanów, ma z nimi regularne kontakty. Oba urzędy kierują się zasadą wzajemnego uznawania swych decyzji, zwłaszcza dotyczących certyfikowania nowych samolotów.
FAA: Boeing ma długą drogę przed sobą
Amerykański urząd jest bardzo krytyczny. W końcu lutego jego szef, Mike Whitaker dał koncernowi 90 dni na opracowanie kompleksowego planu rozwiązania systemowych kwestii kontroli jakości i zabronił mu zwiększania rytmu produkcji MAX-ów. Teraz poinformował w kanale ABC News, że ten plan „to nie koniec całego procesu. To początek, Boeing musi przejść jeszcze długą drogę, aby mógł produkować bezpieczne samoloty”. Ten plan zostanie przedstawiony w tym tygodniu.