Początkowy entuzjazm wobec samochodów elektrycznych wyraźnie słabnie, a spadki popytu przyprawiają producentów o ból głowy przez niepewność co do rozwoju rynkowego trendu. Elektryki są za drogie, infrastruktura ładowania za słabo rozwinięta, a konsumenci nie dość przekonani do przesiadki na prąd, po której musieliby się mierzyć się z niedostatkami nowej technologii. Już w grudniu 2023 r. sprzedaż nowych samochodów elektrycznych spadła w krajach Unii Europejskiej po raz pierwszy od kwietnia 2020 roku. Z kolei w marcu 2024 r. zmalała r./r. o 11,3 proc., do 134,4 tys., a ich w unijnym rynku stopniał z 13,9 proc. w marcu 2023 r. do 13 proc. w ubiegłym miesiącu. Jak wynika z danych Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Pojazdów ACEA, elektrykom nie udało się poprawić także wyniku kwartalnego: pod względem rynkowego udziału, pierwsze trzy miesiące 2024 r. okazały się słabsze niż rok wcześniej, a choć sama sprzedaż była o 3,8 proc. wyższa (zarejestrowano niecałe 333 tys. w pełni zelektryfikowanych samochodów wobec prawie 321 tys. rok wcześniej), to cały rynek – wliczając wszystkie rodzaje napędów – rósł szybciej: o 4,4 proc., podczas gdy wcześniej było odwrotnie.
„Mój elektryk”. Bez dotacji ani rusz
Tąpnęła zwłaszcza sprzedaż w Niemczech, największym unijnym rynku, gdzie rejestracje elektryków w marcu 2024 r. skurczyły się o prawie 29 proc. r./r., choć spadek sprzedaży aut benzynowych był w tym miesiącu dziewięciokrotnie mniejszy. W pierwszym kwartale popyt na auta bateryjne zmalał o ponad 14 proc., gdy na benzynowe i diesle rósł odpowiednio o 4 i 4,1 proc.
Spadki sprzedaży w Niemczech pokazują, że bez rządowych dotacji, którymi niemiecki rząd wsparł od 2016 r. sprzedaż 2,1 mln aut na prąd, a z końcem 2023 r. je wycofał, elektromobilność się nie rozpędzi. W Polsce ma ona problem nawet z dotacjami w ramach programu „Mój elektryk”: jeśli w pierwszym kwartale ubiegłego roku rejestracje e-aut stanowiły 9,2 proc. wszystkich, to w pierwszych trzech miesiącach tego roku już tylko 7,9 proc.
Trudno się dziwić: elektryki są dużo droższe od samochodów spalinowych, zarazem dużo szybciej tracą na wartości. Według platformy sprzedażowej Carsmile, miesięczna rata za auto elektryczne jest średnio o kilkaset zł wyższa od porównywalnego modelu z silnikiem spalinowym. – Jest to spowodowane dużymi rabatami na samochody spalinowe i rozwadnianiem się dotacji w rosnących cenach katalogowych elektryków – mówi Katarzyna Siwek z Carsmile.