Czy nie ma obaw, że w Europie zniknie rynek przewozów chemicznych, ponieważ cały przemysł znajdzie się poza Unią?
Nawet jeśli produkcja przeniesie się dalej, do Afryki czy Azji, to relokacja ciężkiej chemii jest procesem długotrwałym, więc europejskie instalacje funkcjonować będą jeszcze przez długi czas. Poza tym, jeśli ten proces rzeczywiście dojdzie do skutku, to i tak jesteśmy o tyle bezpieczni, że półfabrykaty czy surowce trzeba finalnie porozwozić po Europie. Zaopatrujemy różne zakłady, w tym średniej wielkości, które przetwarzają wyroby chemii masowej na wyroby specjalistyczne dla takich branż jak meblarska, farbiarska, budowlana, samochodowa, a one są ściśle związane z regionem i z Europy nie znikną.
A ten rok jak wygląda w przewozach? Czy firma też odczuwa recesję unijnej gospodarki?
Przychody naszej firmy pozostały w tendencji wzrostowej, porównując rok do roku, chociaż dynamika słabnie, co jest pokłosiem trudniejszej sytuacji gospodarczej w Niemczech. Wykonujemy dużo zleceń transportowych dla firm z Europy Zachodniej oraz Środkowej i mimo obserwowanego osłabienia koniunktury w Niemczech, a co za tym idzie, naszej zmniejszonej dynamiki wzrostu, wciąż mamy przestrzeń do istotnego rozwoju na rynkach europejskich. Nasz udział w tym rynku, pomimo szerokiego portfolio klientów, jest nadal niewielki, możemy poszerzać współpracę z obecnymi klientami grupy, a także prowadzić rozmowy z nowymi.
Pakiet mobilności nie wykoleił firmy?