Najczęściej lecą do Turcji, Gruzji, Azerbejdżanu, Armenii i Dubaju. Wszędzie tam mogą bez wizy przebywać do 90 dni, zyskując czas, pozwalający na przeorganizowanie swojego życia. Tyle że bilety lotnicze do tych miast na kilka najbliższych dni są wyprzedane. W najlepszej sytuacji są najbogatsi, którzy mają własne samoloty, bądź stać ich na wynajęcie maszyn na rejs w jedną stronę.
Czytaj więcej
Rubel tracił w poniedziałek rano nawet o 3 proc. wobec dolara. Był wobec amerykańskiej waluty najsłabszy od 15 miesięcy. Umiarkowanie traciły za to indeksy giełdy moskiewskiej, a ropa naftowa lekko zyskiwała.
Gdzie Rosjanie uciekają z kraju
Jak wynika z informacji FlightRadar24, samolot bombardier BD-700, należący do rosyjskiego oligarchy Arkadego Rotenberga, opuścił Rosję w ostatnią niedzielę i wylądował w stolicy Azerbejdżanu - Baku. Inny oligarcha, Władimir Potanin, poleciał swoim Gulfstreamem G650 do Stambułu. Co ciekawe, pospiesznie wyjeżdżali w ostatnią niedzielę także politycy. Samolot, którym dysponuje rosyjski wicepremier Denis Manturow, wylądował w tureckim Dalamanie w niedzielne południe.
Tym, którzy nie mają własnych samolotów, a chcą jak najszybciej wyjechać z kraju, pozostają regularne komercyjne połączenia lotnicze. Tyle, że tutaj napotykają na problem, bo wystrzeliły pod niebo ceny biletów do krajów, do których mogą polecieć bez wizy. Jest ich zaledwie garstka. To dlatego za bilet w jedną stronę do Erewania z wylotem 30 czerwca trzeba dzisiaj zapłacić 200 tys. rubli (2,4 tys. dol.), podróż do Dubaju to wydatek 350 tys. rubli - 4,1 tys dol. Dla porównania bilet Warszawa-Dubaj z wylotem 27 czerwca kosztuje równowartość 528 dol. Do Stambułu, Tbilisi i Astany do końca czerwca z Rosji biletów dostępnych już nie ma.
Czytaj więcej
Nie przelewy bankowe i płatności kartami, ale gotówka króluje na rosyjskim rynku. To efekt spadku zaufania do banków i sytuacji na froncie.