Krewni kilku ofiar skwitowali okrzykami „wstyd”, „za mało, za późno” kondolencje złożone przez Anne Rigail w imieniu Air France i Guilaume Faury w imieniu Airbusa złożone na początku procesu, który potrwa 9 tygodni. - Czekaliśmy 13 lat na ten dzień, przygotowaliśmy się do tego od dawna - stwierdziła przed pierwszym posiedzeniem sądu Daniele Lamy, która straciła w katastrofie syna.
Po dwóch latach poszukiwań rejestratorów lotu prowadzący śledztwo ustalili po ich wydobyciu zdalnie sterowanymi batyskafami, że piloci nie potrafili znaleźć szybko rozwiązania, gdy zgasł komputerowy system sterowania samolotu A330 na skutek zamarznięcia sond Pitota mierzących prędkość lotu. Samolot stracił siłę nośną i spadł do Atlantyku po prawie 4 minutach. Urząd badania katastrof BEA ustalił też, że wcześniej przewoźnik i producent samolotu rozmawiali o niezawodności tych sond, które po katastrofie wymieniono, wprowadzono też zmiany w konstrukcji kokpitu, w szkoleniu pilotów i w akcjach poszukiwawczo-ratunkowych.
Czytaj więcej
10 października rozpoczyna się w Paryżu proces w sprawie katastrofy samolotu Air France, lot AF447 z Rio de Janeiro do Paryża. Zginęło wtedy 228 osób będących na pokładzie A330. Oskarżonymi o nieumyślne spowodowanie śmierci są Air France i Airbus. Proces potrwa do 10 grudnia
Paryski sędzia w podsumowaniu wcześniejszych ustaleń wymiaru sprawiedliwości poinformował, że Airbus jest oskarżony o zbyt wolne reagowanie na rosnącą liczbę przypadków z zamarzaniem tych sond i o niedocenienie wpływu zaskoczonych pilotów. Wstępne ustalenia zakwestionowały z kolei działania podjęte przez Air France, aby zapewnić dobre przeszkolenie pilotów. Nie zostali oni dostatecznie przygotowani do przejęcia ręcznego sterowania samolotem. gdy zgaśnie cały system komputerowy.
Airbus obarczył błąd pilotów za tę katastrofę, z kolei Air France stwierdziła, że piloci nie wiedzieli co mają robić w sytuacji otrzymywania sprzecznych sygnałów alarmowych.