To kolejne miliardy, jakie Boeinga kosztuje kryzys związany z błędami popełnionymi tak w produkcji, jak i późniejszej nieudanej akcji obrony.
Ostatnia kara ma zakończyć dochodzenie przeciwko koncernowi, któremu udowodniono nieprawidłowości we współpracy z amerykańskim regulatorem rynku lotniczego Federal Aviation Administration (FAA). Agencja m.in. zajmuje się certyfikacją samolotów produkowanych w Stanach Zjednoczonych.
Kryzys w Boeingu rozpoczął się w marcu 2019 roku, kiedy 10 marca doszło do katastrofy MAX-a należącego do Ethiopian Airlines. Okazało się wtedy, że przyczyna była taka sama, jak w przypadku innej linii eksploatującej ten model maszyny – indonezyjskich Lion Air. Łącznie w obu zginęło 346 pasażerów i członków załóg.
Tuż po tych wypadkach Boeing zachowywał się wyjątkowo arogancko, o wypadki obwiniał pilotów i szukał wsparcia u prezydenta Trumpa, który przekonywał, że piloci maszyn, które uległy katastrofie nie mieli wystarczających kwalifikacji. Uzyskał jego pełne poparcie, a prezydent kilkakrotnie publicznie wychwalał Boeinga za jego wkład w gospodarkę amerykańską. Sugerował nawet, że Boeingowi powinno się wszystko wybaczyć, w tym darować nałożone kary, a do tego zakwalifikować koncern do pomocy publicznej.
W czasie dochodzenia jednak okazało się, że to jednak nie tylko Boeing zawinił, ale również i sama FAA, która pozwalała, aby w niektórych przypadkach Boeing sam certyfikował produkowane przez siebie maszyny. Ostatecznie posady straciło kilka osób z kierownictwa koncernu, w tym prezes Dennis Muilenburg.