Premier Viktor Orban już kilka miesięcy temu mówił, że prywatyzacja portu była błędem i lotnisko powinno należeć do państwa. — Wszystkie nasze lotniska muszą wrócić do państwa — mówił premier Węgier. Branża lotnicza jest kolejną, którą rząd Viktora Orbana chce „odbić” z rąk zagranicznych inwestorów. Wcześniej, w ciągu ostatnich 10 lat, udało się to w przypadku energii, banków oraz mediów.
Ale tym razem może być kłopot. Od roku 2005 największym akcjonariuszem budapeszteńskiego portu jest AviAlliance GmbH, dawniej Hochtief AirPort GmbH, własność Canada’s Public Sector Pension Investment Board (PSP Investments). Należy do niego 55,44 proc. akcji lotniska.
„Możemy potwierdzić, że rząd węgierski złożył niewiążącą ofertę udziałowcom portu lotniczego w Budapeszcie. W interesie naszych współakcjonariuszy i ze względów prawnych jesteśmy zobowiązani do przeglądu potencjalnych ofert” – odpowiedział Reuterowi AviAlliance na pytanie wysłane mailem o reakcję na plany rządu. Inwestor dodał jednocześnie, że uważa się za partnera długoterminowego i ma nadzieję, że tak pozostanie.
Nieco ponad 42 proc. akcji lotniska w Budapeszcie mają po połowie singapurski GIC Special Investments i kanadyjski Caisse de Dépôt et Placement du Québec (CDPQ) .
Z kolei węgierskie Ministerstwo Innowacji i Technologii nie ukrywa, że jest zdecydowane na przejęcie udziałów większościowych i zamierza podjąć negocjacje z dotychczasowymi akcjonariuszami. „Dla nas jest strategicznie ważne, aby to lotnisko ponownie znalazło się w państwowych rękach” — napisało ministerstwo w oświadczeniu prasowym.