Jak dowiedziała się „Rzeczpospolita", przychody 4Mobility w IV kwartale 2020 r. wyniosły 1,7 mln zł, co oznacza, że rok do roku skoczyły o ponad 22 proc. W II półroczu to wzrost aż o 47 proc. Wzrosła też liczba klientów firmy - sięgnęła ona ponad 67,3 tys., a to o ponad 7 tys. więcej niż rok wcześniej.
– Rynek car-sharingu w Polsce pozostaje w dobrej kondycji. Obserwujemy jego wzrost, choć odnotowaliśmy pewne spowolnienie przy okazji ograniczeń dla gospodarki, spowodowanych pierwszą falą pandemii. Ale to już za nami – mówi nam Paweł Błaszczak, prezes 4Mobility.
Jak podkreśla, tzw. auta na minutę, stały się dla wielu osób alternatywą dla transportu publicznego. – Sytuacja pandemiczna sprawiła, że staliśmy się również konkurencyjni dla podmiotów zajmujących się wynajmem długoterminowym. Widmo niepewności finansowej wśród konsumentów i małych przedsiębiorców powoduje, że borykający się z lockdownowymi ograniczeniami gospodarki mieszkańcy miast i przedsiębiorcy tną swoje koszty. W efekcie chcą płacić za użytkowanie auta tylko w sytuacjach, kiedy rzeczywiście go potrzebują. Dzięki temu w ub. r. systematycznie zwiększaliśmy swoje przychody i bazę klientów – tłumaczy Błaszczak.
Flota 4Mobility liczy 400 pojazdów. Wzrost sieci został nieco zahamowany. – Jeszcze przed wybuchem pandemii rozpoczęliśmy proces jej rozbudowy. Globalne problemy producentów motoryzacyjnych i kłopoty z dostawami sprawiły, że osiągnęliśmy niższy poziom od planowanego, ale mamy nadzieję to nadrobić – wyjaśnia nasz rozmówca. – Stale zwiększamy też zasięg naszej aplikacji. W ostatnich miesiącach uruchomiliśmy swoje usługi we Wrocławiu i Krakowie. Docelowo chcemy być obecni w największych polskich aglomeracjach. Testujemy też aplikację w średniej wielkości ośrodkach miejskich – kontynuuje.
W Polsce kuleje natomiast car-sharing elektryczny. Większość operatorów, którzy posiadali takie pojazdy, wycofała się z rynku lub zlikwidowała taką flotę. W połowie marca zniknie największa taka sieć – Innogy GO. Paweł Błaszczak twierdzi, że e-auta mają swoją przyszłość w car-sharingu. – Taki jest ogólny kierunek rozwoju całej motoryzacji i od tego nie uciekniemy. W naszym przypadku jest to jednak nieco odleglejsza perspektywa niż za granicą. Niestety, na tę chwilę koszty zakupu czy leasingu auta elektrycznego są znacząco wyższe od jego spalinowego odpowiednika – przekonuje.