Jeszcze w tym tygodniu ma dojść do podpisania umowy, która może znacząco usprawnić transport próbek medycznych w Polsce. Jak dowiedziała się „Rzeczpospolita", firma Spartaqs, rodzimy producent dronów, który w ub.r. testowo stworzył most powietrzny między szpitalem tymczasowym na Stadionie Narodowym a szpitalem MSWiA w Warszawie, planuje uruchomić stałą linię dostaw powietrznych.
Spółka porozumie się w tej sprawie z jedną z największych w naszym kraju sieci laboratoriów diagnostycznych (nazwy przed podpisaniem kontraktu nie ujawniono). Autonomiczne drony, kierowane sztuczną inteligencją, całkowicie bez udziału człowieka, miałyby dostarczać m.in. próbki do badań na obecność koronawirusa.
Flota latających robotów
Drony w medycznej logistyce wykorzystywane były już od kilku lat. W ten sposób transportowano np. leki w szwajcarskich Alpach (pilotaże firmy Matternet) czy próbki krwi na Madagaskarze (projekt Vayu Drones). Ale to dopiero pandemia sprawiła, że świat chce sięgnąć po wsparcie tej technologii. Pomoc takich bezzałogowych statków powietrznych (BSP) w walce z covidem wykorzystują już m.in. Rwanda i Ghana. Z uwagi na kiepską infrastrukturę drogową dostawy testów od kilku miesięcy odbywają się właśnie z wykorzystaniem BSP. Zajął się tym amerykański startup Zipline. Teraz spółka, którą współtworzy mający polskie korzenie Keenan Wyrobek, ruszyła w Ghanie z transportem szczepionek na koronawirusa. To pierwszy tego typu projekt na świecie. Ale – jak na to wygląda – nie ostatni. W gronie pionierów w tym zakresie może być bowiem Polska.
– Wkrótce ruszamy z ogólnopolskim pilotażem sieci dostaw medycznych. Za pomocą dronoidów, czyli inteligentnych, autonomicznych bezzałogowców, będziemy przesyłać próbki do testów na covid, a niewykluczone, że również szczepionki. Mamy drony wyposażone w komory chłodnicze, które są w stanie utrzymywać stałą temperaturę –70 st. C. Takie dostawy możemy realizować na terenie kraju niemal na dowolną odległość – mówi nam Sławomir Huczała, konstruktor dronów i współwłaściciel Spartaqs. Pilotaż z siecią laboratoriów ma ruszyć w ciągu miesiąca. Jeśli zda egzamin, spółka wdroży już stałą usługę, która obejmowałaby dostawy do placówek w całym kraju, realizowaną jednocześnie przez kilka, a nawet kilkanaście dronów-robotów. – Flota dronów, kierowanych przez system w centrali w Mikołowie koło Katowic, pracowałaby w trybie ciągłym. W studium wykonalności pokazaliśmy, że jest to możliwe. Teraz czas to udowodnić w praktyce. Prawdopodobnie będzie to pierwsza tego typu usługa na świecie – przekonuje Huczała.
Podniebna rewolucja
Sławomir Huczała, konstruktor takich dronów jak Hermes czy Vector, to wizjoner w branży. Ma plan, by część transportu kołowego cargo przenieść w chmury. Jak tłumaczy, przemawia za tym ekonomia. – Dron bije na głowę samochód pod względem ceny czy prędkości dostaw. Jeśli osiągniemy odpowiednią skalę, to uzyskamy efektywność nie do pobicia. Oczywiście nie uda się to, jeśli będziemy dysponować dwoma dronami po 80 tys. zł każdy i realizować dwa loty dziennie. Ale przy 30–40 misjach dziennie i specjalistycznej infrastrukturze wykorzystywanej przez osiem BSP możemy osiągnąć koszt transportu na poziomie 1,2 zł za 1 km – wskazuje nasz rozmówca. I dodaje, że w przypadku dostaw medycznych ważniejsze może się okazać, że nie korzysta się z zatłoczonych dróg, co nawet pojazdom uprzywilejowanym sprawia kłopot. – Dron na dostarczenie przesyłki potrzebuje 25 proc. czasu, jaki zabrałoby to transportowi samochodowemu – podkreśla Huczała.