Felipe Ángeles International Airport ( kod IATA NLU), którego budowa kosztowała 3,8 mld dol. ma być w pełni operacyjny za cztery miesiące i ruszyć 21. marca 2022. Co z tego, że jest nowoczesny, skoro przewoźnicy nie chcą się tam przenosić i upierają się, że na Benito Juarez jest im wygodnie. Jak na razie tylko trzy linie zadeklarowały zainteresowanie przeprowadzką dwie meksykańskie niskokosztowe Volaris i VivaAerobus oraz wenezuelska Conviasa.
Największa linia lotnicza Meksyku, Aeromexico nie ukrywa, że na Benito Juarez jest jej wygodnie i stamtąd zamierza operować. Jaki jest powód takiego oporu? Bo Benito Juarez jest praktycznie w mieście, można tam dojechać z centrum w 20 minut (jeśli nie ma korków) a dojazd na NLU trwa w najlepszym razie półtorej godziny, nie ma tam szybkiego publicznego transportu. A jak już będzie, to i tak podróż szybkim pociągiem zajmie 45 minut- godzinę.
Niewątpliwie sukcesem rządu jest to, że nowe lotnisko zostało wybudowane w ciągu zaledwie trzech lat. Powód, dla którego tak szybko się to udało, to że nowy port wybudowała armia na terenach wojskowych i z wykorzystaniem już istniejącej infrastruktury ( tak samo było z Modlinem w Polsce). Ta infrastruktura i rozplanowanie nowego portu już zostały wysoko ocenione przez IATA.
Czytaj więcej
Władze meksykańskiego stanu Quintana Roo apelują do hotelarzy, by dzielili się gośćmi. W niektórych obiektach w północnych regionach obłożenie przekracza 60 procent, co nie pozwala utrzymać dystansu społecznego.
Ale wydaje się, że NLU ma raczej problemy takie, z jakimi będzie się borykał Radom: wprawdzie w odległości ok 100 km mieszka tam 5 mln ludzi, ale wśród nich jest naprawdę niewielu, którzy mieliby korzystać z nowego hubu, a takie są ambicje władz. W Ciudad de Mexico mieszka dzisiaj ok 22 mln ludzi.