Najszybszy powrót do latania jest prognozowany w Stanach Zjednoczonych. Najgorzej ma być w regionie Azji i Pacyfiku oraz w Europie. I jest właściwie koniec dobrych wiadomości.
— Straty rzeczywiście będą mniejsze niż w roku 2020, ale kryzys jest coraz bardziej dotkliwy. Widzimy jednak pierwsze przejawy optymizmu na rynkach krajowych, gdzie nie obowiązują restrykcje. W podróżach międzynarodowych rządy wprowadzają coraz to nowe ograniczenia, co z kolei przekłada się na niski poziom rezerwacji. Wprawdzie w tym roku linie lotnicze na świecie przewiozą według naszych prognoz 2,1 mld pasażerów, to jednak „przepalą" dodatkowe 81 mld dolarów gotówki — mówi dyrektor generalny IATA, Willie Walsh.
W sytuacji, kiedy światowe lotnictwo nadal jest pogrążone w kryzysie IATA apeluje do rządów o odpowiednie przygotowanie restartu transportu lotniczego i otwarcia granic, kiedy tylko sytuacja na to pozwoli. I tu nie ma powodu do optymizmu.
— Większość rządów nie przedstawiła jeszcze założeń, które pozwolą szybko i bezpiecznie przywrócić ludziom możliwości podróżowania. Ale w tej chwili na świecie zagrożone jest 3,5 bln dolarów z naszego wkładu do globalnego PKB i 88 mln miejsc pracy. Sprawny restart lotnictwa nie tylko pobudzi chęć podróżowania i turystykę, ale i globalną gospodarkę — przekonuje Willie Walsh.
Szef IATA nie ukrywa, że sytuacja branży jest nadal fatalna. Linie „przepaliły" w 2020 149 mld dolarów gotówki, w tym roku będzie to przynajmniej 81 mld. Nie przetrwałyby tego kryzysu, gdyby nie pomoc publiczna i możliwość zadłużenia się na rynkach kapitałowych. Ale nadal będą potrzebowały publicznego wsparcia, zwłaszcza na podtrzymanie miejsc pracy. — Bez tego pomyślny restart nie będzie możliwy — podkreśla Willie Walsh.