Spośród wszystkich amerykańskich baz rozmieszczonych wokół Iranu w samym tylko Afganistanie stacjonuje ok. 14 tys. żołnierzy. Ale największa baza jest w Katarze, a największy „hub wojskowy” w Kuwejcie. Do tego ostatniego może trafić większość z wysyłanych z USA 3 tys. żołnierzy. Na dalekim zapleczu, na Oceanie Indyjskim, pozostaje baza na wyspie San Diego i stacjonujące tam bombowce strategiczne B-52.
Jednak większość ekspertów (przynajmniej zachodnich) uważa, że Teheran nie zdecyduje się na otwartą konfrontację militarną, sięgnie za to po swe tradycyjne sposoby – ataki terrorystyczne. Przy tym najprawdopodobniej przy pomocy sojuszników, z których znaczną część finansował, szkolił, zaopatrywał w broń i sprzęt właśnie Ghods generała Sulejmaniego. Na jego pogrzebie w Kermen widziano na pewno przedstawicieli Hezbollahu i palestyńskiego Islamskiego Dżihadu, prawdopodobnie z powodu panującego tam chaosu nie zauważono członków innych ugrupowań.
Znawcy terrorystycznych obyczajów sądzą, że zamachy mogą być skierowane na duże grupy cywilnych Amerykanów. – Pytanie, czy ajatollahowie uznają, że stu zabitych to wystarczająca zemsta za Sulejmaniego – zastanawiał się jeden z nich. Kolejnym celem może być znaczący przedstawiciel amerykańskiego establishmentu: ambasador lub podróżujący po świecie kongresman albo senator.
– Ale im ważniejszy cel, tym większe prawdopodobieństwo poniesienia konsekwencji przez atakujących – dodał, wskazując, że USA na pewno brutalnie odpowiedzą na „irańską odpowiedź”.
Sami Irańczycy zasugerowali jednak inne cele. Jeden z doradców prezydenta Rouhaniego – Hesameddin Ashena – zamieścił na Twitterze link do artykułu „Forbesa” o nieruchomościach prezydenta Trumpa. – To jego duma – powiedział jeden z ekspertów w rozmowie z „Daily Beast” o … Trump Tower na Manhattanie, która właśnie zajmuje pierwsze miejsce na tej liście.