Niemiecki rząd opowiada się za przedłużeniem podstawowych zasad obecnego reżimu do 4 maja. – Jesteśmy nadal na początku epidemii – wyjaśnił w środę Steffen Seibert, rzecznik gabinetu Angeli Merkel. O tym, jakie regulacje zostaną wprowadzone w poszczególnych landach, decydują ich władze.
Z punktu widzenia Berlina chodzi zwłaszcza o utrzymanie dystansu społecznego. Nie ma więc także warunków do rozpoczęcia nauki w szkołach co najmniej przez kolejne dwa tygodnie. W tym czasie opracowany ma zostać plan, który powinien wejść w życie 4 maja. Na razie obowiązywać mają także ograniczenia dotyczące podróży oraz przekraczania granic, z wyjątkiem Belgii i Holandii. Za to od najbliższego poniedziałku otwarte mogą zostać mniejsze sklepy (do 400 mkw.), salony samochodowe i meblowe, księgarnie, muzea czy ogrody zoologiczne. Nie zostanie zniesiony zakaz zgromadzeń w kościołach, meczetach czy synagogach.
Nadal obowiązują dotychczasowe środki bezpieczeństwa. Pomoże w tym przygotowywana aplikacja na smartfony umożliwiająca śledzenie źródeł i dróg infekcji. Jej używanie będzie dobrowolne. Do wyjaśnienia pozostaje jeszcze nieco problemów związanych z ochroną danych osobowych. Rząd nie chce jednak skorzystać z aplikacji proponowanych przez Apple’a i Google’a.
W czasie środowej wideokonferencji z premierami landów pani kanclerz namawiała do pewnej unifikacji warunków wychodzenia z ograniczeń. To szczególnie ważne w szkolnictwie, bo grozi zróżnicowaniem poziomu kształcenia w czasie kryzysu, co utrudni uczniom funkcjonowanie w wypadku zmiany miejsca zamieszkania.