Te pieniądze były obiecywane od tygodni, organizacje zarządzające tenisem (ATP, WTA, Międzynarodowa Federacja Tenisowa – ITF i Wielkie Szlemy) uskładało wspólnie 6 mln dolarów na ten cel. Gdy przyszedł czas podziału, okazało się, że wypłaty nie obejmą zawodników do 700.–800 miejsca w rankingach singlowych, jak początkowo sugerowano, w dodatku w tenisie męskim i kobiecym przyjęto inne kryteria i metody rozdziału.
Maksymalna kwota pomocy w cyklu WTA to 10 400 dolarów na tenisistkę (płatne w dwóch ratach). Do takiej sumy kwalifikują się panie zajmujące pozycję nr 500 lub wyższą w singlowym rankingu WTA i 175 lub wyższą w rankingu deblowym w dniu zamrożenia klasyfikacji, czyli 16 marca 2020 r.
Warunek dodatkowy: udział w okresie 12 miesięcy do zamrożenia rankingów w co najmniej sześciu turniejach WTA, z których jeden musi być turniejem Wielkiego Szlema. Jeśli tenisistka zagrała sześć razy lub więcej, lecz nie startowała w Wielkim Szlemie, albo grała w Wielkim Szlemie, lecz nie spełnia kryterium sześciu startów, otrzymuje 5200 dolarów.
Żadnej pomocy nie dostaną osoby, które zarobiły przez rok (licząc wstecz od 16 marca) ponad 350 tys. dolarów i te, którym wypłacono ponad 1,4 mln dol. przez minione cztery lata, wreszcie te, które podczas całej kariery zarobiły 3,5 mln dol. i więcej. Pechowa Daniela Vismane z Łotwy, która zajmuje 501. miejsce na świecie, zarobiła przez minione dwanaście miesięcy 10 050 dolarów.