Tysiące osób zgromadziły się w niedzielę na placu przed Rijksmuseum, holenderskim muzeum narodowym, by protestować przeciw lockdownowi wprowadzonemu przez władze w związku z epidemią. Władze nie zezwoliły na demonstrację w tym miejscu, co spotkało się ze sprzeciwem organizatorów.
Uczestnicy mieli transparenty z hasłami "Wolność: zakończyć to oblężenie", skandowali: "Czego chcemy? Wolności!". Zebrani nie mieli maseczek ochronnych, które nie są obowiązkowe, nie przestrzegali zasad tzw. dystansu społecznego.
Policja wezwała zgromadzonych do rozejścia się. Protestujący nie zastosowali się do wezwania. Następnie do akcji wkroczyła policja konna, a przeciw demonstrantom użyto także armatki wodnej.
Tłumacząc decyzję walką z epidemią koronawirusa w grudniu holenderskie władze zamknęły szkoły i większość sklepów. W tym tygodniu ograniczenia praw obywatelskich i możliwości prowadzenia działalności gospodarczej zostały przedłużone na co najmniej trzy tygodnie.
Holenderski rząd podał się do dymisji po skandalu związanym z zasiłkami na dzieci. W latach 2013-2019 - gdy u władzy był premier Mark Rutte - organy podatkowe odbierały zasiłki rodzicom na podstawie zarzutów o oszustwa podatkowe, które później okazywały się nieprawdziwe. W grudniu komisja parlamentarna ostro skrytykowała postępowanie władz, rządu i sądów, stwierdzając, że "naruszono podstawowe zasady praworządności".