„The Guardian” opisuje poruszającą historię chłopca z dystryktu Zhangwan w Shiyan. Miasto to należy do prowincji Hubei, gdzie znajduje się miasto Wuhan, epicentrum epidemii koronawirusa w Chinach.
W ramach walki z epidemią w niektórych miejscowościach nakazano mieszkańcom, aby nie opuszczali swoich domów. W jednym z takich budynków mieszkał pięcio lub sześcioletni chłopiec. Wolontariusze, którzy dbają o potrzeby mieszkańców, 24 lutego odnaleźli go samego w mieszkaniu. Znaleźli tam także ciało jego dziadka.
Gdy zapytano chłopca dlaczego nie szukał pomocy, powiedział, że dziadek przed śmiercią zabronił mu wychodzić z domu w obawie, że dziecko zarazi się koronawirusem.
Nie wiadomo, kiedy dokładnie mężczyzna zmarł i nie potwierdzono informacji medialnych o tym, że dziecko spędziło w domu kilka dni i przeżyło jedząc jedynie herbatniki.
Guo Ruibing, który odpowiada za dzielnicę Zhangwan stwierdził, że nie jest możliwe, aby dziecko spędziło samotnie w mieszkaniu kilka dni, gdyż w ramach środków bezpieczeństwa, pracownicy społeczni codziennie odwiedzają mieszkańców, mierząc im temperaturę czy dostarczając zapasy żywności. Jak podkreślił, przyczyna śmierci mężczyzny wciąż jest badana. Wnuk zmarłego został objęty opieką.