Napisała, że skoro taki szok budzi w krajach Zachodu wczorajszy incydent, z równym oburzeniem powinny one potraktować przymusowe lądowanie w Austrii samolotu prezydenta Boliwii Evo Moralesa w 2013 roku, ponieważ USA podejrzewały, że na jego pokładzie znajduje się były agent CIA Edward Snowden, czy też wymuszone lądowanie na Ukrainie białoruskiego samolotu z działaczem anty-Majdanu na pokładzie.
Zacharowa stwierdziła, że "sieć pamięta wszystkie przypadki porwań, przymusowych lądowań i nielegalnych aresztowań" dokonywanych przez "strażników porządku i obrońców moralności".
Wczoraj załoga zarejestrowanego w Polsce samolotu linii Ryanair, lecącego z Aten do Wilna, podczas przebywania w białoruskiej przestrzeni powietrznej otrzymała ostrzeżenie o ładunku wybuchowym na pokładzie. Decyzją białoruskiego przywódcy Aleksandra Łukaszenki w asyście myśliwca bojowego samolot wylądował na lotnisku w Mińsku, mimo że znajdował się już bliżej Wilna.
Na jego pokładzie znajdował się opozycjonista, białoruski bloger i dziennikarz Raman Pratasiewicz, który przez reżim Łukaszenki oskarżany jest o terroryzm i poszukiwany listem gończym. Został zatrzymany. Według świadków podczas zatrzymania mówił, że na Białorusi grozi mu śmierć.
Zatrzymanie Pratasiewicza skomentowała m.in. rywalka Łukaszenki w wyborach prezydenckich, przebywająca na emigracji na Litwie Swiatłana Cichanouska, według której zatrzymanie opozycjonisty odbyło się we współpracy białoruskich służb specjalnych z Rosją i wymaga stanowczej międzynarodowej reakcji.
Oburzenie incydentem wyraziły Stany Zjednoczone, przymusowe lądowanie potępili prezydenci Litwy, Łowy, Estonii i Polski, żądając natychmiastowego uwolnienia Pratasiewicza. Prezydent Litwy Gitanas Nauseda do reakcji wezwał sojuszników z NATO i Unii Europejskiej.