Jak czytamy w portalu naukowym Science Alert, opracowana przez naukowców wersja wyjątkowego „organoidu” w całości oparta jest na ludzkich komórkach macierzystych. Badacze wyhodowane w laboratorium minipłuca wystawili na działanie koronawirusa SARS-CoV-2, a następnie obserwowali proces zakażania. Ich zdaniem może dać to wnioski istotne dla dalszych badań.
Badania wykazały, że koronawirus szybko i skutecznie atakuje pęcherzyki płucne, a później zaczyna się namnażać. Po sześciu godzinach od momentu kontaktu z koronawirusem, komórki były w pełni zakażone. Jak zaznaczają naukowcy, im więcej komórek zakażonych, tym szybciej ten proces postępuje. Było tak w przypadku wyhodowanych minipłuc. Właśnie po takim czasie komórki rozpoczęły produkcję białek, sygnalizujących otaczającym je komórkom obecność wirusa. Dzięki temu mogły się one przed nim bronić.
Z badań wynika także, że 48 godzin po zakażeniu białka wywołują reakcję układu odpornościowego. Dwanaście godzin później pierwsze pęcherzyki płucne ulegają jednak rozpadowi i powodują trwałe uszkodzenie płuc. Mimo że do pełnej infekcji płuc dochodzi w trzy dni, aby pojawiły się objawy zakażenia, koronawirus musi przedostać się z górnych dróg oddechowych do płuc. Wcześniej musi dojść do zakażenia znaczącej części pęcherzyków płucnych i silnej reakcji układu odpornościowego.
Naukowcy twierdzą, że wyniki ich badań wskazują na nowy sposób szybkiego rozwijania i sprawdzania potencjalnych leków na chorobę COVID-19. Wnioski, do których doszli eksperci zamierzają wykorzystać w kolejnych badaniach na komórkach wyhodowanych z tkanek pobranych od osób należących do grup podwyższonego ryzyka. Jak twierdzą, pomoże to ocenić, w jaki sposób przebieg choroby różni się u nich od osób zdrowych.