Zachód kontra reszta świata. Oto kraje, gdzie chcą pokoju kosztem Ukraińców

Wojna w Ukrainie zjednoczyła Zachód. Jednak poza nim duża część ludzkości chce pokoju kosztem Ukraińców.

Publikacja: 22.02.2023 03:00

Joe Biden i Władimir Putin w czasie swoich wtorkowych przemówień

Joe Biden i Władimir Putin w czasie swoich wtorkowych przemówień

Foto: WOJTEK RADWANSKI / AFP, Maksim BLINOV / SPUTNIK / AFP

W pamiętnym przemówieniu na Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium w 2007 r. Władimir Putin wezwał do zmiany jednobiegunowego układu opartego na dominacji Waszyngtonu na rzecz relacji wielostronnych, w której swoje pełnoprawne miejsce mają także skorumpowane dyktatury, jak Rosja.

I choć pierwszy rok wojny w Ukrainie kończy się dla Moskwy katastrofalnymi stratami w ludziach i sprzęcie, to właśnie taki świat wyłania się z tego konfliktu. Przynajmniej w odbiorze społecznym – wynika z globalnego sondażu przeprowadzonego na zlecenie European Council on Foreign Relations (ECFR), którego dane „Rzeczpospolita” uzyskała w Polsce na wyłączność.

Sojusznik Hindusów

Owszem, Moskwie nie tylko nie udało się podzielić Zachodu, ale po obu stronach Atlantyku panuje dziś daleko idąca zbieżność co do oceny wojny. 38 proc. mieszkańców Unii, 44 proc. Wielkiej Brytanii i 34 proc. USA uważa, że ten konflikt może się zakończyć tylko pełnym zwycięstwem Ukrainy i odzyskaniem przez nią całości utraconych terenów. Jedynie odpowiednio 30, 22 i 21 proc. uważa, że pokój trzeba przywrócić natychmiast, nawet za cenę utraty przez Ukraińców części swego kraju. Tu żaden inny scenariusz nie zbiera tak dużego poparcia.

Ale do tej wizji Zachód nie zdołał przekonać reszty świata. Okazuje się bowiem, że 54 proc. Hindusów, 48 proc. Turków i 42 proc. Chińczyków uważa, że warto zatrzymać działania bojowe natychmiast, godząc się na utrwalenie zdobyczy terytorialnych Putina. W przypadku niektórych krajów to nawet większe poparcie dla takiego rozwiązania niż w samej Rosji (44 proc.). Dodatkowo 12 proc. Hindusów, 8 proc. Turków, 12 proc. Chińczyków i 29 proc. Rosjan twierdzi, że utrata części ziem przez Ukrainę to cena, z którą trzeba się pogodzić nie tyle dla pokoju, lecz „by powstrzymać próbę zdominowania świata przez Zachód”.

Moskwa zajmuje niepozostawiające wątpliwości miejsce w ocenie zachodniej opinii publicznej. To „przeciwnik” lub „rywal” dla 71 proc. Amerykanów, 77 proc. Brytyjczyków i 65 proc. mieszkańców Unii. Co z tego, kiedy dla 80 proc. Hindusów Rosja to „sojusznik” lub „partner”. Podobnie dla 79 proc. Chińczyków i 69 proc. Turków.

Prezydent Biden stara się przekonać międzynarodową opinię publiczną, że wojna w Ukrainie to część globalnego starcia między „demokracją” i „autorytaryzmem”. Dla wielu amerykański prezydent wyrasta wręcz na przywódcę „wolnego świata”. Ale ta narracja nie przekonuje „globalnego Południa”. Dość powiedzieć, że pytani o to, gdzie znajduje się „najbardziej doskonała demokracja”, 77 proc. Chińczyków odpowiada, że w… Chinach. 72 proc. Hindusów widzi ją w Indiach, 43 proc. Turków w Turcji, a 40 proc. Rosjan w Rosji. Nie ma więc już mowy o uniwersalnych wartościach, do których każdy kraj stara się w miarę możliwości zbliżyć. Każdy gra we własną grę.

Właśnie dlatego aż 65 proc. Turków uważa, że Ameryka staje w obronie Ukrainy nie dlatego, że zależy jej na ratowaniu „wolności” na świecie, tylko by „ochronić zachodnią dominację” na globie lub „dla zapewnienia swojego własnego bezpieczeństwa”. Podobną ocenę podziela 65 proc. Chińczyków, 42 proc. Hindusów i 60 proc. Rosjan. Ale i na Zachodzie można dostrzec pewien sceptycyzm co do narracji Bidena. Co prawda 52 proc. Amerykanów twierdzi, że ich kraj zaangażował się we wsparcie Ukrainy dla „obrony jej integralności terytorialnej” oraz „zachowania jej demokracji”. Jednak taką ocenę podziela już tylko 30 proc. mieszkańców Unii i tyleż samo Brytyjczyków – potencjalnie zarzewie wątpliwości na Zachodzie, na ile warto wspierać Kijów.

Moc Rosji

Wojna w Ukrainie okazała się niezwykle kosztowna dla Moskwy w ludziach i sprzęcie. Odsłoniła wyjątkową słabość rosyjskich sił zbrojnych. Ale nawet ta, zdawałoby się, oczywista ocena zasadniczo cechuje tylko Zachód, ale już nie resztę świata. Rzecz być może szokująca: trzy czwarte mieszkańców tak Chin, jak i Turcji uważa, że Rosja wyszła z roku tego konfliktu albo „mocniejsza”, albo przynajmniej „równie mocna”, co na początku 2022 r.

Gdy już ustaną walki, jaki wyłoni się układ międzynarodowy? To nie będzie powrót do dominacji USA, jaką znaliśmy, gdy skończyła się zimna wojna. W to wierzy ledwie 9 proc. Amerykanów, 7 proc. mieszkańców Unii i 4 proc. Brytyjczyków. Na Zachodzie dominuje pogląd, że wejdziemy w nowy układ dwubiegunowy zbudowany wokół Waszyngtonu i Pekinu.

Ale to wcale nie jest przeważająca ocena w Chinach, Indiach, Turcji czy Rosji. Tu najwięcej głosów zbiera wizja świata wielobiegunowego, w którym Zachód nadal będzie najsilniejszy, ale nie na tyle, by móc narzucić swoją wolę innym.

W pamiętnym przemówieniu na Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium w 2007 r. Władimir Putin wezwał do zmiany jednobiegunowego układu opartego na dominacji Waszyngtonu na rzecz relacji wielostronnych, w której swoje pełnoprawne miejsce mają także skorumpowane dyktatury, jak Rosja.

I choć pierwszy rok wojny w Ukrainie kończy się dla Moskwy katastrofalnymi stratami w ludziach i sprzęcie, to właśnie taki świat wyłania się z tego konfliktu. Przynajmniej w odbiorze społecznym – wynika z globalnego sondażu przeprowadzonego na zlecenie European Council on Foreign Relations (ECFR), którego dane „Rzeczpospolita” uzyskała w Polsce na wyłączność.

Pozostało 87% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1002
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1001
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1000
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 999
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 997