Część par, która miała wziąć ślub w czasie pandemii, postanowiła przenieść uroczystość na za rok. Inni decydują się jednak na organizację wesel, choć stały się one jednymi z ognisk koronawirusa. Ostatnio ponad 150 osób zakaziło się wirusem SARS-CoV-2 po weselu w Nawojowej, z kolei bilans zakażonych po trzech weselach w Malopolsce to 283 zakażonych.
Są jednak tacy, którzy zdecydowali się na organizację wesela. - Pomimo doniesień medialnych o kolejnych zakażeniach w trakcie wesel nie dochodzi do jakiś licznych ich odwołań. Ci, którzy mieli się wycofać, zrobili to już wcześniej. Natomiast pary, które decydują się teraz na ślub i wesele, realizują swoje plany jednak mają zdecydowanie mniej gości - powiedziała w rozmowie z Onetem Katarzyna Gajek.
Niektórzy organizatorzy wesel zdecydowali się również na podniesienie cen. - Szokują mnie na przykład ceny hoteli w tym roku. Co z tego, że goście weselni dostaną 30 proc. zniżki na pokój, który kosztuje tysiąc złotych. Nagle branża hotelowa, weselna chce szybko odrobić cztery miesiące strat. Moim zdaniem nie tędy droga - stwierdziła Gajek.
Konsultantka ślubna zwróciła też uwagę na „cennik covidowy”. - Do naszego stowarzyszenia docierają informacje, że obiekty domagają się opłaty np. 400 złotych za dodatkowego kelnera, 500 zł za pranie pokrowców z krzeseł, 300 zł za kelnera do obsługi bufetu. Ja rozumiem, że wydaje się więcej na środki dezynfekujące, ale nie każdy podnosi ceny tak drastycznie i każe dopłacać do tego, żebym była bezpieczna - zauważyła Katarzyna Gajek. - Zasadniczo, jeśli właściciel obiektu nie dostosuje się do wytycznych, to w ogóle nie powinien otwierać lokalu, tymczasem on przerzuca 100 procent kosztów na klienta - dodała.
Gajek podkreśliła jednak, że wesela mogą być bezpieczne. - Ludzie nadal się boją epidemii, obserwuję gości weselnych, którzy nie wiedzą, jak się ze sobą przywitać, co zrobić z maseczką, czy schować do kieszeni, czy położyć na stole. Są pary, dla których gości szyjemy eleganckie maseczki pasujące do okazji. Zmieniły się także same imprezy, już nikt nie wpada na pomysł robienia choćby „pociągu”, goście tańczą w parach, rzadko się tasując. Myślę, że powinniśmy zachować zdrowe proporcje pomiędzy tym, co donoszą media, a tym, co się dzieje na licznych weselach, o których nikt nie mówi i nie pisze, bo nic się na nich nie dzieje. Warto jednak w przypadku par młodych, zwracać uwagę, czy dany obiekt rzeczywiście stosuje się do wytycznych GIS zapewniając tym samym bezpieczeństwo swoim gościom - zaapelowała.