Wszystko zaczęło się od meczu NBA Milwaukee Bucks – Orlando Magic w pierwszej rundzie play-off. Koszykarze z Orlando wyszli na rozgrzewkę, ale ich przeciwnicy nie pojawili się na parkiecie hali w kompleksie Walt Disney World, gdzie NBA próbuje dokończyć przerwany sezon. Nikt nie wiedział, co się dzieje, a kiedy do rozpoczęcia spotkania zostało kilka minut, gracze z Orlando wrócili do szatni, a w hali zostali tylko sędziowie.
Niedługo potem wszystko stało się jasne. Koszykarze protestowali przeciwko postrzeleniu przez policjanta w Kenosha, niedaleko Milwaukee, czarnoskórego Jacoba Blake’a. Na filmach dostępnych w internecie widać końcówkę zdarzenia. Blake idzie do swojego samochodu i otwiera drzwi od strony kierowcy. W tym momencie idący za nim funkcjonariusz chwyta go za koszulkę i na oczach siedzących w aucie dzieci oddaje z bliska siedem strzałów. Blake przeżył, ale jest w szpitalu w stanie ciężkim. Jedna z kul przeszyła rdzeń kręgowy.
Akcję koszykarzy Bucks poparły władze klubu. Swoje wsparcie wyrazili też przedstawiciele Orlando Magic, a Michael Carter-Williams w imieniu zawodników przyznał, że nie wiedział o planowanym bojkocie. Niektórzy zawodnicy mieli za złe kolegom z Milwaukee Bucks, że nikogo o swoich planach nie powiadomili. Najlepiej zorientowani w sprawach NBA dziennikarze Shams Charania i Adrian Wojnarowski informowali, że decyzja zapadła w środowy wieczór.
„Gdy wychodzimy na parkiet, reprezentując Milwaukee i stan Wisconsin, oczekuje się, żebyśmy grali na najwyższym poziomie. Staramy się sprostać tym standardom. Oczekujemy tego samego od ludzi stanowiących prawo i tych, którzy je egzekwują” – napisali koszykarze w oświadczeniu.
Na sytuację natychmiast zareagowały władze NBA, które przełożyły dwa kolejne spotkania zaplanowane na środowy wieczór: Houston Rockets – Oklahoma City Thunder oraz Los Angeles Lakers – Portland Trail Blazers. Doszło też do spotkania z koszykarzami i trenerami. Zawodnicy głosowali, czy dokończyć sezon. Shams Charania twierdzi, że za dalszą grą były wszystkie drużyny, z wyjątkiem Los Angeles Lakers (ostre słowa na Twitterze napisał LeBron James) i Los Angeles Clippers. W czwartek miało się odbyć kolejne spotkanie i wideokonferencja właścicieli. W grę wchodzą setki milionów, jeśli nie miliardy dolarów. Przerwanie sezonu będzie oznaczać wyrzucenie do kosza obecnego układu zbiorowego i nowe negocjacje między koszykarzami i właścicielami klubów.