– Nigdy w historii istnienia stacji nie mieliśmy mniejszego budżetu niż w roku poprzednim. To nie do wyobrażenia, by ucięto budżet o 20 czy 30 milionów. Fabryki nie da się uruchomić za każde pieniądze, jest pewna minimalna kwota. A telewizja jest taką fabryką – mówi „Rzeczpospolitej” Romaszewska. – To się wiąże z ogromnymi cięciami. I nie chodzi o zwolnienie kilku osób czy zmniejszenie 10 procent pensji. Stacja przy tak uciętym budżecie musiałaby prawdopodobnie zwolnić kilkadziesiąt osób. A to oznacza, że musielibyśmy w zasadniczy sposób uszkodzić instytucję. Nie zgodziłam się na to, bo nie mogę własnymi rękami rozbijać telewizji, którą zbudowałam – twierdzi i zapowiada podjęcie kroków prawnych w sprawie swojego zwolnienia.
Szukają wsparcia w UE
Inaczej sprawę tłumaczy MSZ, od którego zależy dalszy los anteny. – W 2021 roku MSZ finansowało Biełsat kwotą 22,5 mln zł, drugą część dokładała Telewizja Polska. W 2022 MSZ zwiększyło do 63 mln po to, by Biełsat się wydzielił z TVP. Nic takiego nie nastąpiło. W 2023 roku utrzymano tę kwotę. W tym roku dostaliśmy pismo, w którym Agnieszka Romaszewska zażądała 75 mln złotych na telewizję Biełsat. Takich pieniędzy nie było i nie ma. Więc mówiąc o cięciu budżetu o połowę, zakładam, że odnosi się do sumy, która nigdy nie istniała – mówi „Rzeczpospolitej” rzecznik MSZ Paweł Wroński. – Polskie programy na zagranicę są tworzone przez cztery odrębne telewizje, które ze sobą nie współpracują. My chcemy utrzymania Biełsatu za 40 mln zł, to jedna z najwyższych dotacji, jakie w ogóle istnieją, i pożera olbrzymią część naszej pomocy rozwojowej. Oprócz tego Biełsat otrzyma od nadającej w kilku językach TVP World zwroty za realizowane programy np. w języku rosyjskim. Tak nam przedstawiła to Telewizja Polska – twierdzi Wroński. Przekonuje, że nie ma mowy o zamknięciu stacji. – Nie, nie chcemy zlikwidować Biełsatu – zapewnia.
Nie, nie chcemy zlikwidować Biełsatu
rzecznik MSZ Paweł Wroński
Nowy szef Biełsatu Aleksy Dzikawicki uważa, że obecnie nie ma zagrożenia, iż tworzona od kilkunastu lat stacja przestanie istnieć. – Będą pewne reformy, możliwe pewne zmiany w programach. Nie sądzę jednak, że Biełsat przestanie istnieć. W najbliższym czasie planuję szereg rozmów. Niewykluczone, że znajdą się dodatkowi sponsorzy. Nie ma więc ostatecznej decyzji co do tegorocznego budżetu stacji. Zresztą Unia Europejska Biełsatowi w ogóle nie pomaga, więc jest nad czym pracować – mówi „Rzeczpospolitej” Dzikawicki. – Nadajemy przeważnie na Białoruś, Rosję i Ukrainę. Jesteśmy wśród trzech najważniejszych nadawców (wraz z Deutsche Welle i Current Time TV – red.), którzy walczą m.in. z rosyjską dezinformacją. Jeżeli rosną wydatki na obronność, to w racji stanu Polski i całej Unii Europejskiej leży nie tylko zachowanie, ale i wzmocnienie takiego narzędzia. Przypomina, że 17 dziennikarzy i operatorów współpracujących z Biełsatem przebywa obecnie w łagrach Łukaszenki.
Uzgodniony następca
Kilku dobrze poinformowanych rozmówców powiedziało „Rz”, że mianowanie Białorusina na szefa Biełsatu było uzgadniane przez MSZ z białoruską opozycją demokratyczną, która zaproponowała kilku kandydatów. – Polska strona zapewniała, że wsparcie stacji zostanie utrzymane na mniej więcej dotychczasowym poziomie – mówi „Rzeczpospolitej” jeden z czołowych przeciwników Łukaszenki.