Koń nie odczuwa inaczej niż człowiek

Większość koni sportowych, które przyjeżdżają ze świata na zawody do Polski, ma znaki wypalone ciekłym azotem – mówi Jerzy Pokój, hodowca, wielokrotny mistrz sportów Amerykańskiego Western i Rodeo oraz właściciel Western City w Karpaczu.

Aktualizacja: 06.02.2022 21:01 Publikacja: 06.02.2022 21:00

Jerzy Pokój

Jerzy Pokój

Foto: mat. prasowe / Marta Ciesielska - MPR

Bulwersuje cię to, co słyszysz o Janowie?

Nie, choć dobrostan konia jest dla mnie, jako hodowcy – przy zachowaniu i stylu, jaki preferuję – niewątpliwie najważniejszy. Jeżeli to rzeczywiście miało miejsce, to gdzie były służby weterynaryjne, które w każdej stadninie mają obowiązek sprawdzania, czy zwierzętom aby nie dzieje się źle?

Czy tak prestiżowa stadnina może działać wbrew prawu?

Żadna stadnina nie powinna działać wbrew prawu.

Czy przepisy z 2006 roku przyjęto w całym kraju bez zastrzeżeń? Czy zaczęto się do nich stosować?

Na to pytanie nie umiem do końca odpowiedzieć. Na naszym ranczo Western City posiadamy konie, które przed kupnem w krajach, z których do nas przybyły, znaki miały wypalone rozgrzanym żelazem lub ciekłym azotem. My swoich zwierząt nie znakujemy i nigdy tego nie robiliśmy.

Czytaj więcej

W Janowie Podlaskim znęcali się nad końmi?

Nie wolno wypalać znaków bez żadnych wyjątków?

Konie, które przybywają do nas z Czech, ze Słowacji, z Niemiec, Węgier na zawody, w większości posiadają znaki wypalone ciekłym azotem. To wypalanie różni się zasadniczo od wypalania rozgrzanym żelazem. Przede wszystkim po żelazie zostaje blizna, która nie zarasta sierścią, i niewątpliwie jest to bolesny zabieg dla konia. Co do wypalania ciekłym azotem, czy jest to bolesne czy nie, tego nie wiemy, ale wiemy na pewno, że w ten sposób nie tworzy się rany na ciele konia, tylko zmienia barwę sierści.

Czytaj więcej

Bogusław Chrabota: Grzechy ciężkie w Janowie

Jak jest z tym w innych krajach?

Kiedy byłem w Stanach Zjednoczonych, w Teksasie i Oklahomie, jako widz największych zawodów, widziałem, że zdecydowana większość koni posiadała znaki rancz, z których konie pochodzą. Trzeba przyznać, że większość tych znaków była palona ciekłym azotem. Richard Winters, jeden z najlepszych trenerów koni westernowych na świecie, podczas pobytu w Polsce powiedział mi, że wolno wypalać znaki, jednak koniowi musi być wcześniej aplikowany zastrzyk przeciwbólowy. Dotyczy to zarówno koni, jak i innych zwierząt, głównie cieląt, które rodzą się na ranczach i tam są znakowane. W Stanach Zjednoczonych od kilku lat obowiązuje zresztą nakaz kolczykowania tych zwierząt. Proceder wypalania znaków w sposób naturalny wygasa ze względu na to, że kolczyk jest przypisany do danego rancza.

Jerzy Pokój

Jerzy Pokój

Foto: mat. prasowe

Czy czipowanie wystarcza do oznaczenia zwierzęcia?

Czipowanie jest powszechnie stosowane, na naszym ranczo również, gdyż to ułatwia identyfikację koni, jak też utrudnia potencjalną kradzież zwierzęcia.

Czy aby też nie jest niehumanitarne?

Jest dużo łatwiej akceptowalne przez zwierzęta niż wypalanie. Nie bardzo sobie wyobrażam, żeby koń miał w uchu kolczyk, jak to wygląda w przypadku bydła. Byłoby to dość groteskowe.

Wypalanie znamion ma długą tradycję. Skąd się wzięła?

Wypalanie sięga wczesnych czasów. Większość z nas zetknęła się z tym obyczajem za pośrednictwem amerykańskich westernów. Wprawdzie – trzeba to zauważyć – w filmach rzadziej pokazuje się znakowanie koni, częściej znakowanie bydła. Tradycja przyszła z Hiszpanii. Kiedy zaczęto zakładać koniom księgi stadne, to większość końskich ras miała swój znak. No, ale wtedy inaczej patrzono na cierpienie zwierząt niż dzisiaj, stąd ta wielka dyskusja nad słusznością znakowania. Specjaliści wiedzą, że konie znakowano, nie tylko wypalając symbole żelazem czy ciekłym azotem, ale również robiąc różnego rodzaju tatuaże na tkankach miękkich, zazwyczaj na górnej wardze od wewnętrznej strony, jest to zdecydowanie mniej znana procedura.

Czy znakowanie zwierzęcia rozgrzanym żelazem pozostawia traumę?

Przyłożenie czy to człowiekowi, czy jakiemukolwiek zwierzęciu rozgrzanego żelaza do ciała nie może być przyjemnością, wręcz przeciwnie. Konie w odczuwaniu niczym nie różnią się od człowieka.

Czy ta afera ze znakowaniem w Janowie nie mówi wiele o naszych czasach? O zmieniającym się podejściu do zwierząt? A może jest w tym jakaś przesada?

Nie. Znakiem czasu jest to, że coraz więcej uwagi poświęcamy przyglądaniu się „psychice" zwierząt. Powstały takie dziedziny jak behawioryzm. Uważam, że zawsze przy ocenie spraw takich jak te zdarzenia w Janowie należy skorzystać z wiedzy ludzi, którzy badają zachowania koni, potrafią ocenić ból konia przy takich zabiegach. Podkreślę raz jeszcze! W krajach europejskich, a szczególnie w Niemczech zachowuje się tradycję wypalania, ale w zdecydowanej większości ciekłym azotem.

Bulwersuje cię to, co słyszysz o Janowie?

Nie, choć dobrostan konia jest dla mnie, jako hodowcy – przy zachowaniu i stylu, jaki preferuję – niewątpliwie najważniejszy. Jeżeli to rzeczywiście miało miejsce, to gdzie były służby weterynaryjne, które w każdej stadninie mają obowiązek sprawdzania, czy zwierzętom aby nie dzieje się źle?

Pozostało 93% artykułu
Społeczeństwo
Co 16. dziecko, które rodzi się w Polsce, jest cudzoziemcem. Chodzi o komfort życia?
Społeczeństwo
Niemcy: Polka i jej syn z zarzutami za przemyt migrantów
Społeczeństwo
Młody kierowca upilnuje 17-latka na drodze? Wątpliwe, sam lubi przycisnąć gaz
Społeczeństwo
Czy oprawcy z KL Dachau wciąż żyją? IPN zakończył śledztwo
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Społeczeństwo
Załamanie pogody: W tych miejscach dziś i jutro spadnie śnieg. IMGW ostrzega