Kiedy byłem w Stanach Zjednoczonych, w Teksasie i Oklahomie, jako widz największych zawodów, widziałem, że zdecydowana większość koni posiadała znaki rancz, z których konie pochodzą. Trzeba przyznać, że większość tych znaków była palona ciekłym azotem. Richard Winters, jeden z najlepszych trenerów koni westernowych na świecie, podczas pobytu w Polsce powiedział mi, że wolno wypalać znaki, jednak koniowi musi być wcześniej aplikowany zastrzyk przeciwbólowy. Dotyczy to zarówno koni, jak i innych zwierząt, głównie cieląt, które rodzą się na ranczach i tam są znakowane. W Stanach Zjednoczonych od kilku lat obowiązuje zresztą nakaz kolczykowania tych zwierząt. Proceder wypalania znaków w sposób naturalny wygasa ze względu na to, że kolczyk jest przypisany do danego rancza.
Jerzy Pokój
Foto: mat. prasowe
Czy czipowanie wystarcza do oznaczenia zwierzęcia?
Czipowanie jest powszechnie stosowane, na naszym ranczo również, gdyż to ułatwia identyfikację koni, jak też utrudnia potencjalną kradzież zwierzęcia.
Czy aby też nie jest niehumanitarne?
Jest dużo łatwiej akceptowalne przez zwierzęta niż wypalanie. Nie bardzo sobie wyobrażam, żeby koń miał w uchu kolczyk, jak to wygląda w przypadku bydła. Byłoby to dość groteskowe.