Marywilska 44. Śledczy wciąż nie zebrali dowodów, bo nie mogą wejść do hali

Strawiona trzy tygodnie temu przez ogień hala Marywilska 44 w Warszawie wciąż czeka na oględziny. Wejście do pogorzeliska jest uzależnione od decyzji nadzoru budowlanego, a tej do tej pory nie ma.

Publikacja: 06.06.2024 04:30

Zniszczona hala przy ul. Marywilskiej 44

Zniszczona hala przy ul. Marywilskiej 44

Foto: PAP/Paweł Supernak

Pożar wybuchł 12 maja, w niedzielę nad ranem, i po kilku godzinach całkowicie zniszczył ogromne centrum handlowe, w którym mieściło się blisko 1,5 tysiąca stoisk. Zapadł się cały dach hali, a wnętrze zostało doszczętnie spalone. Śledztwo prowadzi Mazowiecki Wydział Prokuratury Krajowej, a najpoważniejsza z hipotez mówi o podpaleniu, jednak kluczowe dla ustalenia przyczyn będą efekty oględzin i to, co uda się znaleźć na pogorzelisku. Dotąd ta najistotniejsza czynność się nie rozpoczęła.

– Najważniejsze, na co czekamy, to decyzja administracyjna nadzoru budowlanego o rozbiórce. Bez tego nie możemy wejść do spalonej hali i podjąć realnych działań – słyszymy w Mazowieckim Wydziale „PZ” Prokuratury Krajowej.

Śledczy czekają na decyzję o rozbiórce hali przy Marywislkiej 44

To – jak wskazują śledczy – „umożliwi poczynienie uzgodnień z właścicielem obiektu i z firmą rozbiórkową, oraz przystąpienie do planowania czynności”. – Na chwilę obecną nie możemy wejść do hali ze względu na istniejące zagrożenie dla ludzi, bo szczątki spalonej konstrukcji mogłyby spaść komuś na głowę – przekonują śledczy.

Czytaj więcej

Płonie kolejna hala przy ulicy Marywilskiej w Warszawie

Sprawę prowadzi Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego dla m.st. Warszawy, śledczy czekają na jego decyzję o rozbiórce hali. Dlaczego do tej pory jej nie ma? „Rz” nie otrzymała odpowiedzi na wysłane do PINB pytanie.

Co więcej  jak wskazuje nam Małgorzata Konarska, prezes spółki Marywilska 44 „do dnia dzisiejszego Spółka nie zawarła umowy z wykonawcą prac rozbiórkowych. Jesteśmy na etapie wyłaniania wykonawcy”.

Spalony obiekt jest ogrodzony biało-niebieską taśmą z napisem „Policja” i pilnowany przez całą dobę przez policyjne patrole. Podjeżdżają gapie, ale – według zapewnień służb – do wnętrza nikt nie może wejść. To jednak rozległy teren – czy policyjne patrole są w stanie wszystkiego upilnować?

Za pożarem przy Marywilskiej 44 mogą stać osoby wynajęte przez rosyjskie służby

Dotychczas w śledztwie przeprowadzono tylko niektóre czynności – zabezpieczono monitoring z zewnątrz (czy się zachował – śledczy na tym etapie nie ujawniają), a obiekt został zeskanowany za pomocą skanera 3D, który rejestruje z precyzją najdrobniejsze detale.

Poszlaki wskazują, że za pożarem przy Marywilskiej 44 mogą stać osoby wynajęte przez rosyjskie służby. Żeby to wiedzieć na pewno, trzeba zebrać dowody m.in. podczas oględzin. 

Z ustaleń innych śledztw wynika – o czym ostatnio pisała „Rzeczpospolita” – że Rosja, oferując pieniądze, od 10 do 15 tys. euro, werbuje m.in. przez rosyjskojęzyczny Telegram ludzi, którym zleca podpalenia miejsc publicznych w dużych miastach

Z ustaleń innych śledztw wynika – o czym ostatnio pisała „Rzeczpospolita” – że Rosja, oferując pieniądze, od 10 do 15 tys. euro, werbuje m.in. przez rosyjskojęzyczny Telegram ludzi, którym zleca podpalenia miejsc publicznych w dużych miastach. Kilkanaście dni temu Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego zatrzymała pięć osób, w tym Ukraińców i Rosjanina, za podpalenie pod Warszawą.

Wpadli również dwaj Białorusini oraz 40-letni Polak za podłożenie ognia m.in. na Pomorzu.

Jak pisaliśmy, zatrzymani najpierw nocą z 21 na 22 czerwca 2023 roku podpalili koktajlem Mołotowa włoską restaurację w Gdyni (została poważnie zniszczona), a w tym roku (nocą z 8 na 9 kwietnia) – magazyn europalet w Markach pod Warszawą. Usiłowali również podłożyć ogień w Gdańsku w centrum farb i tynków. Sprawcy mieli działać na zlecenie GRU i jak ustalono, są powiązani z ujętym przez ABW w styczniu tego roku Ukraińcem, który szykował się do podłożenia ognia pod wrocławską fabrykę farb.

Pożar wybuchł 12 maja, w niedzielę nad ranem, i po kilku godzinach całkowicie zniszczył ogromne centrum handlowe, w którym mieściło się blisko 1,5 tysiąca stoisk. Zapadł się cały dach hali, a wnętrze zostało doszczętnie spalone. Śledztwo prowadzi Mazowiecki Wydział Prokuratury Krajowej, a najpoważniejsza z hipotez mówi o podpaleniu, jednak kluczowe dla ustalenia przyczyn będą efekty oględzin i to, co uda się znaleźć na pogorzelisku. Dotąd ta najistotniejsza czynność się nie rozpoczęła.

Pozostało 87% artykułu
Służby
Nowe klasy mundurowe dostarczą chętnych do służb?
Służby
Walka o podwyżki dla ABW. Na ile mogą liczyć funkcjonariusze?
Służby
Hub w Jasionce pod kontrolą Żandarmerii
Służby
Funkcjonariusze na zwolnieniach. „Psia grypa” się szerzy, ale ma być bezpiecznie
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Służby
Czy wschodnią granicę należy chronić za wszelką cenę? Polacy odpowiedzieli w sondażu