Pożar wybuchł 12 maja, w niedzielę nad ranem, i po kilku godzinach całkowicie zniszczył ogromne centrum handlowe, w którym mieściło się blisko 1,5 tysiąca stoisk. Zapadł się cały dach hali, a wnętrze zostało doszczętnie spalone. Śledztwo prowadzi Mazowiecki Wydział Prokuratury Krajowej, a najpoważniejsza z hipotez mówi o podpaleniu, jednak kluczowe dla ustalenia przyczyn będą efekty oględzin i to, co uda się znaleźć na pogorzelisku. Dotąd ta najistotniejsza czynność się nie rozpoczęła.
– Najważniejsze, na co czekamy, to decyzja administracyjna nadzoru budowlanego o rozbiórce. Bez tego nie możemy wejść do spalonej hali i podjąć realnych działań – słyszymy w Mazowieckim Wydziale „PZ” Prokuratury Krajowej.
Śledczy czekają na decyzję o rozbiórce hali przy Marywislkiej 44
To – jak wskazują śledczy – „umożliwi poczynienie uzgodnień z właścicielem obiektu i z firmą rozbiórkową, oraz przystąpienie do planowania czynności”. – Na chwilę obecną nie możemy wejść do hali ze względu na istniejące zagrożenie dla ludzi, bo szczątki spalonej konstrukcji mogłyby spaść komuś na głowę – przekonują śledczy.
Czytaj więcej
W środę zapłonęła hala przy ulicy Marywilskiej 34. Straż pożarna ewakuowała 26 osób. Hala znajduje się tuż Centrum Handlowym Marywilska 44, które spłonęło w maju.
Sprawę prowadzi Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego dla m.st. Warszawy, śledczy czekają na jego decyzję o rozbiórce hali. Dlaczego do tej pory jej nie ma? „Rz” nie otrzymała odpowiedzi na wysłane do PINB pytanie.