Oczywiście można wyobrazić sobie, że masowe wykorzystanie sztucznej inteligencji może prowadzić do znaczącej redukcji zatrudnienia, ale eksperci przekonują, że ten scenariusz nie musi być negatywny. Najnowszy raport EY i Liberty Global wskazuje, że nad Wisłą prawie połowa (49 proc.) miejsc pracy może skorzystać na wprowadzeniu AI. Jednak jest też haczyk: tylko około jednej trzeciej (32 proc.) stanowisk naprawdę zyska. Dlaczego? Ponieważ właśnie taki odsetek stanowisk pracy w Polsce polega na dobrze działających sieciach i technologii. Mówiąc prościej, AI ma duży potencjał, by pomóc rodzimej gospodarce, ale żeby ten potencjał zamienić w rzeczywistość, potrzebna jest solidna infrastruktura i dobrze przygotowani pracownicy.
– Aby w pełni wykorzystać korzyści płynące ze sztucznej inteligencji, niezbędne są strategiczne działania w zakresie edukacji i szkolenia pracowników, jak również inwestycje w technologie i sieci cyfrowe – komentuje Dorota Gardoń z firmy BPSC.
Wedle raportu dzięki AI nasza gospodarka może uzyskać efektywność równoważną dodatkowym 4,9 mln miejsc pracy, co obecnie stanowi 30 proc. ogółu zatrudnionych w kraju. Nie oznacza to jednak, że powstanie aż tyle nowych stanowisk, lecz że te istniejące będą mogły wykonywać aż tyle więcej pracy. W konsekwencji, jak prognozują analitycy EY, w Polsce możliwe będzie wygenerowanie dodatkowej wartości produkcji rzędu 90 mld dol. rocznie.
Nie dziwi więc, że w obliczu dynamicznego rozwoju AI na razie wśród pracowników w naszym kraju dominuje optymizm. Być może entuzjazm ten wynika z faktu, że wielu z nich nie spotkało się jeszcze z takimi narzędziami. Badania firmy Hays Poland pokazują, że ze sztuczną inteligencją w miejscu pracy współpracuje 23 proc. specjalistów. Ankietowani nie mają obaw, że boty zastąpią w firmach ludzi. 64 proc. respondentów nie sądzi, by wraz z rozwojem AI na rynku pracy miałoby się pojawiać mniej możliwości zatrudnienia. Ale Łukasz Grzeszczyk, dyrektor wykonawczy Hays w Europie Środkowo-Wschodniej, nie jest przekonany, czy tak będzie w przyszłości. Jak zaznacza, dziś rozwiązania bazujące na sztucznej inteligencji i modelach językowych najczęściej pełnią rolę wsparcia w pisaniu, służą do parafrazy tekstu, definiowania pojęć oraz tworzenia treści wizualnych. – Są to zatem zadania, których celem jest ogólne usprawnienie pracy, ograniczenie ryzyka wystąpienia błędów czy stworzenie bazy do dalszej pracy kreatywnej. Obecnie AI raczej więc wspiera, niż zastępuje pracowników, natomiast z czasem może to ulec zmianie – podkreśla.
AI przywdzieje togę
Nie ma wątpliwości, że AI będzie się wdzierać w każdy zakątek naszego życia. Bot zastąpi nie tylko telekonsultatna, ale również sędziów. Rodzima spółka Ultima Ratio we współpracy z Microsoftem pracuje nad wprowadzeniem AI do sądownictwa. Technologia ta ma pomóc m.in. przy przygotowywaniu projektów uzasadnień orzeczeń, sprawdzaniu reprezentacji stron i prawidłowości doręczeń pozwów. System gotowy będzie w III kwartale br. Przedstawiciele start-upu twierdzą, że sztuczna inteligencja może skrócić czas potrzebny arbitrom do rozstrzygania spraw online aż o 98 proc. Na platformie Ultima Ratio działa np. Elektroniczne Centrum Arbitrażu i Mediacji przy Stowarzyszeniu Notariuszy RP będące elektronicznym sądem arbitrażowym zajmującym się rozpoznawaniem sporów gospodarczych w obrocie krajowym i międzynarodowym.