Potężna eksplozja wstrząsnęła centrum stolicy Flandrii w niedzielę nad ranem. Uszkodziła 20 domów i pięć samochodów, na szczęście nikt nie został ranny. To kolejne z kilkudziesięciu takich wydarzeń w tym belgijskim porcie w ciągu ostatnich miesięcy. Za wcześnie na ostateczne ustalenia, ale policja już ogłosiła, że prawdopodobnie znów ma to związek z porachunkami między narkotykowymi gangami.
– Z całym szacunkiem dla wysiłków i zobowiązań podjętych ostatnio przez rząd federalny, Federalnej Policji Sprawiedliwości nadal brakuje personelu – powiedział Bart de Wever, burmistrz Antwerpii i lider nacjonalistycznej partii N-VA, która nie wchodzi w skład koalicji rządzącej Belgią na poziomie federalnym. Ta uwaga odnosi się do wypadku ze stycznia, gdy w strzelaninie przypadkowo zginęła 11-letnia bratanica jednego z narkotykowych baronów.
Generalnie jednak porachunki między gangami nie są krwawe. Eksperci oceniają, że po pierwsze, rynek jest wystarczająco duży dla wszystkich i liderzy grup przestępczych rozumieją, że drastyczna przemoc spowodowałaby wezwania ze strony opinii publicznej do zdecydowanej akcji policji. Po drugie, handel narkotykami skupiony jest w rękach rodzin marokańskich, zwykle powiązanych ze sobą więzami krwi. Aby wyrównać rachunki, odwołują się one do zastraszania. Śmierć dziewczynki miała być przypadkowa.
Czytaj więcej
Przemyt kolumbijskiej kokainy w cukrze trzcinowym trafił do Polski. Międzynarodowa grupa była powiązana z gangiem motocyklowym Hells Angels, w Polsce wpadł odbiorca i dystrybutor - ujawnia "Rzeczpospolita".
Tych wydarzeń było jednak na tyle dużo, że problem Antwerpii znalazł się już w centrum zainteresowania mediów i zmusił rząd do – na razie – obietnic działania. Nieoficjalnie szacunki mówią, że nawet 40 proc. przypływającej do Europy kokainy przechodzi przez Antwerpię. W ubiegłym roku służby celne zarekwirowały 110 ton kokainy – to rekord. Pokazuje to wyraźny wzrost przemytu, ale może też oznaczać wyższą efektywność celników. Minister sprawiedliwości Belgii zapowiedział przejęcie 220–250 ton kokainy rocznie, co oznaczałoby 20 proc. całości przemytu. Dla Europolu taki wskaźnik konfiskaty już może zachwiać modelem biznesowym gangów.