Schemat działania za każdym razem miał być taki sam. Mężczyzna brał od klientów pieniądze, rozpoczynał budowę, żeby po jakimś czasie żądać ogromnej dopłaty. Robił to mimo zapisów w umowie o niezmienności ceny. Budowlaniec tłumaczył dopłatę wzrostem cen materiałów w związku z wybuchem wojny w Ukrainie. Pieniądze na materiały były przekazywane przez inwestorów wcześniej, a firma powinna zakończyć budowy jeszcze przed wybuchem wojny i wzrostem cen. W kilku przypadkach mężczyzna pobrał zaliczki i nigdy nie rozpoczął prac.
Gdy klient odmawiał dopłaty - budowlaniec zrywał kontakt zostawiając go bez pieniędzy i bez dokończonego domu. Cześć poszkodowanych wystąpiła do sądu o zwrot pieniędzy- teraz długie miesiące czekają na wyznaczenie terminu rozpraw - w tym czasie niekompletne domy niszczeją i tracą na wartości.