– Pamiętajmy, że ustawa transponująca dyrektywę SUP wprowadza również kary dla producentów za niezrealizowanie poziomów zbiórki. Przy założeniu zerowej zbiórki dla producenta wprowadzającego 1 tys. ton opakowań kara wynosi 770 tys. zł – wylicza Paulina Kaczmarek, kierowniczka ds. zrównoważonego rozwoju w grupie spółek Danone. Jeśli zaś przyjąć, że poprzez system skupowy udałoby się danemu producentowi zebrać około 40 proc. opakowań, to i tak kara za niewystarczającą zbiórkę sięgnęłaby 370 tys. zł.
Te tysiąc ton w wyliczeniu przygotowanym na prośbę redakcji to hipotetyczny poziom produkcji raczej małej firmy. Duzi producenci napojów wprowadzają na rynek dużo więcej opakowań.
Obecnie zbiórki plastikowych butelek, puszek i szklanych butelek jednorazowych prowadzone są głównie w formie pojemnikowej, konsumenci sami segregują śmieci i wrzucają butelki do odpowiednio oznaczonych pojemników. Ten rodzaj zbiórki generuje jednak sporo trudności, trudno go precyzyjnie rozliczać. Dziś obowiązuje dla butelek PET poziom zbiórki 50 proc., a w 2025 ma być 77 proc. Producenci najbardziej się boją jednak tego, że system pojemnikowy nie daje szans na podwyższenie poziomów zbiórek, tak wychodzi z modelingu Polskiej Federacji Producentów Żywności. Dyrektywa SUP wprowadza też obowiązkowy udział tworzywa z recyklingu w opakowaniach napojów, butelka w 2025 r. ma się składać w 25 proc. z rPet, a w 2030 r. – w 30. Według dzisiejszych możliwości producenci nie tylko nie zbiorą wymaganej liczby butelek, ale przez to nie odzyskają wystarczającej ilości recyklatu i tu wkracza ustawa SUP z karami – za zupełny brak recyklatu we wprowadzanej na rynek butelce w 2025 r. producent zapłaci 250 tys. zł za 1 tys. ton opakowań.
Loteria
O ile z przygotowaniem ustawy o SUP rząd jakoś sobie poradził i trafiła wreszcie do Sejmu, o tyle nie wiadomo, jaki jest status ustawy kaucyjnej. Krążą sprzeczne informacje, jedne źródła podają, że ustawa przeszła w ubiegłym tygodniu przez Komitet Stały Rady Ministrów, co rysowałoby szanse, że wkrótce przejdzie przez Radę Ministrów i w marcu trafi do Sejmu. Inni uczestnicy posiedzenia mówią, że jej tam z pewnością nie było. Wiadomo tyle, że Jacek Ozdoba, wiceminister środowiska, wybiegł w ubiegły czwartek ze spotkania sejmowej Komisji Środowiska i pojechał do KPRM. Istnieje duża obawa, że ustawa kaucyjna stanie się ofiarą roku wyborczego, bo na jej niekorzyść mocno działa czas, jaki został do praktycznego końca prac Sejmu.
Ustawa w ogóle musi do Sejmu trafić, w czym może jej przeszkodzić czas notyfikacji, czyli obowiązkowy okres pozostawiony Komisji Europejskiej na wypowiedzenie się. Informacje są sprzeczne, jedne źródła redakcji spodziewają się trzydniowej notyfikacji fiskalnej, a inne trzymiesięcznej notyfikacji technicznej. – W takim wypadku ustawa trafi do Sejmu dopiero trzy miesiące po przejściu przez Radę Ministrów, najwcześniej w połowie maja 2023 r. – tłumaczy Piotr Wołejko, ekspert ds. społeczno gospodarczych w Federacji Przedsiębiorców Polskich. – Jest rok wyborczy, nie możemy liczyć, że coś zostanie przyjęte pod koniec kadencji, bo Sejm ma kilka tygodni wakacji, więc jeśli czegoś nie uchwali w lipcu, to do września nie ma posiedzeń Sejmu, a wrzesień będzie tuż przed wyborami. Nie zakładamy, że tuż przed wyborami będą uchwalane takie techniczne ustawy – mówi Wołejko.
Ilu będzie operatorów
Jeśli system kaucyjny (jednak) powstanie, kolejnym wyzwaniem będzie liczba operatorów. – Kto jest zainteresowany stworzeniem operatora? – zastanawiają się wszyscy, począwszy od firm produkujących napoje, przez dystrybutorów detalicznych, aż po firmy zajmujące się recyklingiem. Spodziewamy się, że może powstać od kilku do nawet kilkunastu operatorów – mówi Andrzej Gantner, dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności. Większość krajów UE zezwala na wprowadzenie jednego gracza.