Makaron soba jest jednym z podstawowych dań japońskiej kuchni, tradycyjnie podaje się go w Sylwestra, bo podobno przynosi szczęście. Problem tylko w tym, że gryka, która stanowi główny składnik, pochodzi z Rosji. Japonia może ją nadal importować, ale niepewność zamówień i zakłócenia w dostawach zniechęciły importerów. Dodatkowo wszyscy odczuwają wzrost cen żywności na świecie, w Japonii szczególnie po spadku kursu jena. Zdrożało wszystko: sos sojowy. warzywa do tempury, nawet ryby do ugotowania bulionu.
- Dostawcy zrobili co mogli, ale tym razem jest tak źle, że nie uda się uniknąć podwyżek cen. Za niektóre dania będę musiał brać 10-15 proc. więcej - stwierdził Ryu Isihara, właściciel małej tokijskiej garkuchni. Ceny u niego wynoszą od 290 jenów (2,25 dolara) do 550 jenów, dodatki: tempura czy porcja ryżu kosztują ekstra. - Teraz, gdy trwa ta wojna, import gryki także zdrożał - powiedział Reuterowi.
Makaron soba jest tanim daniem podawanym na ciepło lub na zimno, jedzą go szybko i głośno robotnicy i studenci w maleńkich barach, często na stojąco, bo wtedy jest taniej. Makaron ma niedużo kalorii, ale uważa się go za zdrowy, bo ma witaminy i składniki mineralne.
Mimo ogromnej popularności tego dania Japonia pokryła w 2020 r. zaledwie 42 proc. popytu na grykę — wynika z danych Japan Soba Association. Reszta przypadła na import. Rosja jest trzecim dostawcą gryki od 2018 r. — podał resort rolnictwa. W 2021 r. awansowała na drugie miejsce, spychając Chiny, a od lutego 2022 jest największym dostawcą.
Po agresji na Ukrainę doszło do wzrostu na świecie cen płodów rolnych, a jen stracił mocno na wartości, jego kurs jest najniższy od 20 lat. Zachodnie sankcje wobec Rosji i blokada systemu bankowego odcięły Rosję od światowych finansów, utrudniły jeszcze bardziej regulowanie należności.