Władze Chińskiej Republiki Ludowej zapowiedziały, że będą się rozprawiać z procederem windowania cen. Na tle miejskich kwarantann takich jak w Szanghaju pojawiły się braki żywności, a w Pekinie obawy, że półki w sklepach opustoszeją. W środę Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego zapewniło, że osoby wykorzystujące epidemię do osiągnięcia zysku będą surowo karane grzywnami w wysokości do 3 mln juanów (ok. 2 mln złotych).
W Pekinie pojawiają się doniesienia od mieszkańców o gwałtownych podwyżkach cen w sklepach. Ceny rosną, gdyż po wykryciu w Pekinie kolejnych kilkudziesięciu przypadków koronawirusa wzmogły się obawy, że miasto zostanie zamknięte, jak Szanghaj, i ludzie gromadzą zapasy.
- Cena jajek wzrosła, cena mięsa wzrosła, a ziemniaki nadal są, ale ich cena się podwoiła. Nie wpadłem w panikę, ale zaczynam się do niej skłaniać – cytuje „The Guardian” zamieszczoną na Weibo wypowiedź jednego z mieszkańców Pekinu.
Władze zarządziły masowe testy ponad 20 mln ludzi w Pekinie i zawiesiły śluby, pogrzeby i bankiety. Zamknięto też niektóre budynki mieszkalne, biurowce oraz uczelnie. Zamknięte zostały także niektóre miejsca publiczne i lokale. W czwartek wykryto w Pekinie 50 nowych przypadków koronawirusa. Pekin jest zagrożony kwarantanną, podobną do tej, którą objętą są setki milionów Chińczyków. Analitycy szacują, że w 46 miastach całkowitym lub częściowym zamknięciem objęto 340 mln osób.
Zamknięcia powodują problemy. W Szanghaju 25 mln ludzi od tygodniu przebywa de facto w areszcie domowym i zmaga się z poważnymi niedoborami żywności i problemami z dostawami. Dodatkowo problemy nasilają dostawy leków tradycyjnej medycyny chińskiej, które według mieszkańców są traktowane priorytetowo w stosunku do żywności, choć nie są zamawiane. Chiński rząd centralny i władze lokalne gorąco popierają dostarczanie Lianhua Qingwen, leku tradycyjnej medycyny chińskiej, który przez władze uważany jest za skuteczny środek na Covid-19, choć nie ma obiektywnych danych potwierdzających jego skuteczność. Wątpliwości co do skuteczności tego środka wyraził Wang Sicong, syn jednego z najbogatszych Chińczyków. We wpisie na Weibo Wang pytał czy produkt został zatwierdzony przez WHO i czy chińskie organy regulacyjne przyjrzały się jego producentowi. Po wpisie konto Wanga zostało usunięte.