Chiny walczą ze spekulantami. W miastach rosną ceny żywności

Zamykanie miast z powodu koronawirusa owocuje paniką zakupową. Zarabiają na tym spekulanci, których Pekin zaczyna energicznie zwalczać.

Publikacja: 28.04.2022 11:40

Lockdown w Szanghaju

Lockdown w Szanghaju

Foto: AFP

Władze Chińskiej Republiki Ludowej zapowiedziały, że będą się rozprawiać z procederem windowania cen. Na tle miejskich kwarantann takich jak w Szanghaju pojawiły się braki żywności, a w Pekinie obawy, że półki w sklepach opustoszeją. W środę Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego zapewniło, że osoby wykorzystujące epidemię do osiągnięcia zysku będą surowo karane grzywnami w wysokości do 3 mln juanów (ok. 2 mln złotych).

W Pekinie pojawiają się doniesienia od mieszkańców o gwałtownych podwyżkach cen w sklepach. Ceny rosną, gdyż po wykryciu w Pekinie kolejnych kilkudziesięciu przypadków koronawirusa wzmogły się obawy, że miasto zostanie zamknięte, jak Szanghaj, i ludzie gromadzą zapasy.

- Cena jajek wzrosła, cena mięsa wzrosła, a ziemniaki nadal są, ale ich cena się podwoiła. Nie wpadłem w panikę, ale zaczynam się do niej skłaniać – cytuje „The Guardian” zamieszczoną na Weibo wypowiedź jednego z mieszkańców Pekinu.

Władze zarządziły masowe testy ponad 20 mln ludzi w Pekinie i zawiesiły śluby, pogrzeby i bankiety. Zamknięto też niektóre budynki mieszkalne, biurowce oraz uczelnie. Zamknięte zostały także niektóre miejsca publiczne i lokale. W czwartek wykryto w Pekinie 50 nowych przypadków koronawirusa. Pekin jest zagrożony kwarantanną, podobną do tej, którą objętą są setki milionów Chińczyków. Analitycy szacują, że w 46 miastach całkowitym lub częściowym zamknięciem objęto 340 mln osób.

Zamknięcia powodują problemy. W Szanghaju 25 mln ludzi od tygodniu przebywa de facto w areszcie domowym i zmaga się z poważnymi niedoborami żywności i problemami z dostawami. Dodatkowo problemy nasilają dostawy leków tradycyjnej medycyny chińskiej, które według mieszkańców są traktowane priorytetowo w stosunku do żywności, choć nie są zamawiane. Chiński rząd centralny i władze lokalne gorąco popierają dostarczanie Lianhua Qingwen, leku tradycyjnej medycyny chińskiej, który przez władze uważany jest za skuteczny środek na Covid-19, choć nie ma obiektywnych danych potwierdzających jego skuteczność. Wątpliwości co do skuteczności tego środka wyraził Wang Sicong, syn jednego z najbogatszych Chińczyków. We wpisie na Weibo Wang pytał czy produkt został zatwierdzony przez WHO i czy chińskie organy regulacyjne przyjrzały się jego producentowi. Po wpisie konto Wanga zostało usunięte.

Równocześnie braki żywności i problemy z dostawami sprawiają, że niektórzy Chińczycy próbują wykorzystać okazję do zarobku. W Szanghaju ukarano mężczyznę za „zakłócanie porządku cen rynkowych” – jego wina polegać miała na odsprzedawani online produktów zakupionych przez niego po cenach wyższych o 360 procent. Inny mieszkaniec Szanghaju został przyłapany na sprzedaży przez internet żywności i innych towarów na cudzej licencji na działalność gospodarczą i zarobieniu na tym równowartości ok. 230 tysięcy dolarów.

Władze regionów objętych kwarantannami ostrzegają przed oszustwami cenowymi i aktywnie wyszukują „spekulantów”. Równocześnie mieszkańcy narzekają na problemy z dostawami żywności do domu (częstokroć w czasie kwarantanny miejskiej nie można w ogóle opuszczać domów), a do mediów społecznościowych przedostają się zdjęcia mające rzekomo dokumentować zepsutą żywność w magazynach, z których ma ona być dystrybuowana do mieszkańców.

Czytaj więcej

Chiny mają problem z polityką "zerowej tolerancji" wobec COVID-19

Władze Chińskiej Republiki Ludowej zapowiedziały, że będą się rozprawiać z procederem windowania cen. Na tle miejskich kwarantann takich jak w Szanghaju pojawiły się braki żywności, a w Pekinie obawy, że półki w sklepach opustoszeją. W środę Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego zapewniło, że osoby wykorzystujące epidemię do osiągnięcia zysku będą surowo karane grzywnami w wysokości do 3 mln juanów (ok. 2 mln złotych).

W Pekinie pojawiają się doniesienia od mieszkańców o gwałtownych podwyżkach cen w sklepach. Ceny rosną, gdyż po wykryciu w Pekinie kolejnych kilkudziesięciu przypadków koronawirusa wzmogły się obawy, że miasto zostanie zamknięte, jak Szanghaj, i ludzie gromadzą zapasy.

Pozostało 80% artykułu
Przemysł spożywczy
Koniak do Chin luzem w kontenerach. Załoga w Cognac strajkuje
Przemysł spożywczy
Rosjanie skopiowali pomysł Donalda Trumpa. Nowa marka wódki na rynku
Przemysł spożywczy
Sposób na drogi nabiał? Nasłać prokuraturę. Takie rzeczy tylko w Rosji
Przemysł spożywczy
Cena masła. Ile może kosztować w święta? „Zbliżamy się do 10 zł”
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Przemysł spożywczy
Polacy szukają oszczędności, także w przypadku żywności