Związki naciskają prezydenta o emerytury stażowe

Solidarność rozpoczęła zbieranie podpisów pod swoim projektem ustawy, która ma wprowadzić emerytury stażowe. Byłaby to kolejna obniżka wieku emerytalnego – mówią eksperci.

Aktualizacja: 01.06.2021 06:20 Publikacja: 31.05.2021 21:00

Gdyby projekt Solidarności wszedł w życie, na emeryturę mogłyby przechodzić kobiety w wieku już 53 l

Gdyby projekt Solidarności wszedł w życie, na emeryturę mogłyby przechodzić kobiety w wieku już 53 lat, a mężczyźni 58 lat

Foto: AdobeStock

Solidarność chce, żeby kobiety mogły przechodzić na emeryturę po 35 latach pracy, mężczyźni zaś po przepracowaniu 40 lat. W przypadku kobiet, które rozpoczęły pracę tuż po osiągnięciu pełnoletniości, oznaczałoby to prawo do emerytury już w wieku 53 lat, w przypadku mężczyzn 58 lat, a nie jak jest teraz odpowiednio 60 i 65 lat.

– Emerytury stażowe, czyli faktyczne obniżenie wieku emerytalnego w zaproponowanym przez Solidarność kształcie oznaczają dla dużej części osób, a przede wszystkim dla kobiet, świadczenie na poziomie minimalnej emerytury – mówi Oskar Sobolewski, ekspert Instytutu Emerytalnego. – Nie powinniśmy wprowadzać do systemu takiej możliwości, chyba że staż pracy będzie na minimalnym poziomie 45 lat bez względu na płeć zamiast proponowanych 35–40 lat – dodaje.

Czytaj także: Emerytura stażowa: krótka praca, mały zysk

Jego zdaniem kapitał emerytalny w ZUS zgromadzony przez takie osoby powinien być w wysokości pozwalającej na wypłatę emerytury nie niższej niż 150–175 proc. minimalnej. Tymczasem Solidarność proponuje, by emerytura stażowa nie mogła być niższa od emerytury minimalnej. Powołała już komitet inicjatywy ustawodawczej w sprawie emerytur stażowych i zaczyna zbierać pod nim podpisy. Potem chce go złożyć w Sejmie.

Emerytury stażowe to jedna z obietnicy wyborczych Andrzeja Dudy. Złożył ją w kampanii w 2015 r., potem powtórzył w 2020 r. Zawarł przy tym w tej sprawie porozumienie z Solidarnością. Projektu ustawy jednak nie pokazał. Kancelaria Prezydenta twierdzi, że prace nad takim dokumentem trwają.

Tymczasem jednak rząd w wysłanym do Brukseli Krajowym Planie Odbudowy jasno napisał, że choć nie planuje podnoszenia ustawowego wieku emerytalnego, to należy wspierać wyższy rzeczywisty wiek przechodzenia na emeryturę. Chodzi o to, że polskie społeczeństwo starzeje się i w kolejnych latach coraz dotkliwiej będziemy odczuwać brak rąk do pracy. Towarzyszyć temu będą coraz niższe emerytury wypłacane przez ZUS. To przyznaje nawet rząd. Stopa zastąpienia, czyli stosunek emerytury do ostatniej pensji przed przejściem na nią, w przypadku świadczeń z ZUS spadnie z dzisiejszych przeszło 50 proc. do 25–30 proc. za 30, 40 lat. Sytuację pogorszyło jeszcze cofnięcie podniesienia wieku emerytalnego dokonane przez PiS. Dlatego zdaniem rządu kolejna obniżka wieku emerytalnego, wprowadzona za pomocą emerytur stażowych, to już za dużo.

To wszystko stawia prezydenta w niezbyt komfortowej sytuacji. Jego projekt będzie bowiem sprzeczny ze stanowiskiem rządu. Z drugiej strony związkowcy będą coraz mocniej domagać się spełnienia złożonej im obietnicy.

Tymczasem już nad pierwszym obniżeniem wieku emerytalnego większość ekonomistów załamało ręce. Pokazywali przykłady innych krajów, choćby Niemiec, które w podobnej sytuacji do nas nie wahają się windować wieku emerytalnego. – Skoro żyjemy dłużej, to i pracować musimy dłużej – przekonywali.

– Patrząc na działanie rządu, myślę, że taki projekt w zaproponowanym kształcie nie znajdzie większości w tym momencie – mówi Oskar Sobolewski.

Solidarność chce, żeby kobiety mogły przechodzić na emeryturę po 35 latach pracy, mężczyźni zaś po przepracowaniu 40 lat. W przypadku kobiet, które rozpoczęły pracę tuż po osiągnięciu pełnoletniości, oznaczałoby to prawo do emerytury już w wieku 53 lat, w przypadku mężczyzn 58 lat, a nie jak jest teraz odpowiednio 60 i 65 lat.

– Emerytury stażowe, czyli faktyczne obniżenie wieku emerytalnego w zaproponowanym przez Solidarność kształcie oznaczają dla dużej części osób, a przede wszystkim dla kobiet, świadczenie na poziomie minimalnej emerytury – mówi Oskar Sobolewski, ekspert Instytutu Emerytalnego. – Nie powinniśmy wprowadzać do systemu takiej możliwości, chyba że staż pracy będzie na minimalnym poziomie 45 lat bez względu na płeć zamiast proponowanych 35–40 lat – dodaje.

Praca
Kontrowersyjna oferta pracy Mentzena. Ponad normę i bez work-life balance
Praca
Szefowie nie mogą już liczyć na ponowne zapełnienie biur
Praca
Świat na walizkach – prawie miliard chętnych do emigracji
Praca
Polscy uczniowie nie radzą sobie z komputerami. Zaskakujące wyniki testu
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Praca
Firmy nie zdają sobie sprawy z tego ukrytego kosztu. A to ogromne straty. Wyniki badań