"Rzeczpospolita": Czy są jeszcze jakiekolwiek szanse, że na stulecie odzyskania przez Polskę niepodległości ruszy Pan w rejs dookoła świata?
Mateusz Kusznierewicz: Rejs dookoła świata raczej nie dojdzie już do skutku. Być może uda się zrealizować coś w zamian, ale póki co mam zdecydowanie za mało informacji, by o czymkolwiek przesądzać. Trudno będzie ruszyć z jakąś inicjatywą w tym roku, bo są ogromne opóźnienia, jeśli chodzi o przygotowanie jachtu.
20 mln zł na rejs miała wyłożyć Polska Fundacja Narodowa. Dziś ogłosiła, że kończy współpracę z kierowaną przez pana fundacją Navigare. Z oświadczenia PFN wynika, że to Navigare ponosi całkowitą odpowiedzialność za tę sytuację. Fundacja miała nie zapłacić części wynagrodzeń załogi i kosztów podwykonawców, pracujących przy przygotowaniu jachtu do rejsu.
To przerzucanie winy z siebie na kogoś innego. Polska Fundacja Narodowa miała obowiązek przekazywać środki na remont jachtu, które następnie my mieliśmy rozdysponowywać. Na dodatkowe koszty, na które zdecydowaliśmy się wszyscy razem, PFN nie przekazała już środków. Stąd pojawiła się dziura w budżecie w wysokości kilkuset tysięcy złotych. Jednak głównym powodem obecnych problemów jest niezakupienie jachtu przez Polską Fundację Narodową.
Dlaczego PFN się na to nie zdecydowała?