Przypatrując się listom do europarlamentu poszczególnych partii, można dojść do wniosku, że tylko PiS-owi zależy na wygranej. To prawdziwe listy śmierci, jak trafnie zauważył Jarosław Kaczyński. Znaleźli się na nich prawie wszyscy politycy tego ugrupowania, których kochają jego wyborcy. Nie ma sensu ich wymieniać, ale gdyby sporządzić ranking najbardziej popularnych i lubianych działaczy Zjednoczonej Prawicy, to niemal wszyscy z nich znaleźli się na listach do Parlamentu Europejskiego. Zabrakłoby chyba tylko… samego Kaczyńskiego i Zbigniewa Ziobry.
Bohaterowie dla twardego elektoratu
Niechętni dawnemu obozowi władzy krytykują start byłych ministrów skazanych prawomocnymi wyrokami za poważne przestępstwa czy byłego prezesa TVP, który słynął z brutalnej prorządowej propagandy. Ale przecież oni są w większości bohaterami dla twardego elektoratu PiS. A to właśnie on pójdzie 9 czerwca do lokali. Przypomnę, że średnia frekwencja w wyborach do europarlamentu to niecałe 29 proc. – oznacza to, że zainteresowani nimi są tylko najbardziej zaciekli zwolennicy poszczególnych partii. Dla nich wymienieni politycy są wspaniałymi postaciami, które warte są poparcia. Jeśli dodać do nich byłą premier, ukochaną za wprowadzenie programu „500+”, oraz znanych i doświadczonych parlamentarzystów, widać, że naprawdę ten zespół może powalczyć o zwycięstwo.
Czytaj więcej
- Mam czyste sumienie. TVP była prowadzona w sposób bardzo uczciwy i transparentny, z zachowaniem najwyższych standardów profesjonalizmy i rzetelności - mówi Jacek Kurski, były prezes TVP i kandydat PiS w wyborach do Parlamentu Europejskiego.
Kaczyński chce wygrać tę elekcję. Bardzo chce. Dlatego ułożył owe listy śmierci. I dlatego także wyrzucił z nich takie osoby jak Zdzisław Krasnodębski, który nie byłby żadną lokomotywą wyborczą (notabene, po wyrzuceniu z list pan profesor znalazł w sobie nagle siłę i odwagę do krytykowania Kaczyńskiego, czym tylko potwierdził, że nie rozumie polityki i jest klasycznym przykładem zdradzającego klerka). Musiałoby się stać coś naprawdę spektakularnego, by PiS 9 czerwca nie mogło ogłosić kolejnego zwycięstwa.
Ucieczka do Brukseli
Tym bardziej że konkurenci bardzo ułatwiają mu zadanie. Żenująca ucieczka ministrów, którym służba Polsce znudziła się już po pięciu miesiącach, nie może budzić entuzjazmu. Podobnie jak jeszcze bardziej żenująca rejterada szefów komisji śledczych, którzy po trzech zaledwie miesiącach porzucają pracę nad badaniem nieprawości rządów PiS i chcą ją zamienić na słodkie pięć lat życia w Brukseli. Ta rejterada dotyczy wszystkich partii koalicyjnych, ale najbardziej widoczna jest w przypadku Koalicji Obywatelskiej.