Niemcy do dzisiaj przepraszają za zbrodnie popełnione w czasie II wojny światowej. Czy Rosjanie będą zdolni do przeprosin, jeżeli przegrają tę wojnę?
Już przegraliśmy, nastąpiło to 24 lutego 2022 roku. To nie mierzy się kilometrami kwadratowymi. Liczy się to, co czują ludzie. W Rosji przed wybuchem działań wojennych 11 mln rodzin miało bliskich krewnych w Ukrainie. Nie chodzi o kuzynów czy dalekich krewnych. Dzisiaj matka nienawidzi córki, a wnuk nie wierzy dziadkowi. To ktoś będzie musiał pozszywać. Relacje międzypaństwowe będą cyniczne. Prezydent Polski jeszcze przyjedzie do Moskwy, a nowy prezydent Rosji kiedyś odwiedzi Warszawę. I razem jeszcze udadzą się do miejsca, gdzie zginął prezydent Lech Kaczyński. Politycy znajdą wspólny język. Relacje międzyludzkie trzeba będzie leczyć. Wtedy będą już potrzebni nie chirurdzy, lecz terapeuci.
Przeglądałem kiedyś archiwalne dokumenty z czasów Stalina i byłem zdziwiony, że Polska była wtedy głównym wrogiem i najwięcej łapano właśnie polskich szpiegów.
Co tak naprawdę dzisiaj o Polsce myślą w Rosji?
Nie dowiemy się tego słuchając propagandy. W rzeczywistości polonofobia jest duża i ciągnie się od lat 30. ubiegłego wieku. Przeglądałem kiedyś archiwalne dokumenty z czasów Stalina i byłem zdziwiony, że Polska była wtedy głównym wrogiem i najwięcej łapano właśnie polskich szpiegów. Myślę, że to była taka choroba dająca o sobie znać od momentu, gdy Armia Czerwona poniosła klęskę w Bitwie Warszawskiej w 1920 roku. To była jedyna klęska wojskowa, uderzająca przez lata osobiście w Stalina i rosyjskie elity. Tak było przed i pozostało po 1939 roku. Pamiętamy też, że Putin jeździł do Polski i potępiał podział II RR pomiędzy ZSRR a hitlerowskimi Niemcami. Pamiętamy, co mówił na Westerplatte (w 2009 roku - red). Takim ludziom trudno przepraszać, odczuwają jakieś upokorzenie. Polska pomoc dla Ukrainy tylko zaostrzyła te nastroje.