Przygraniczne landy dyskutują o przywróceniu kontroli
Kwestia kontroli granicznych zyskała na znaczeniu w okresie poprzedzającym wybory stanowe w Hesji i Bawarii, gdzie migracja i kontrole graniczne są tematami gorąco dyskutowanymi. Podczas gdy niektórzy konserwatywni przywódcy, jak minister-prezydent Hesji Boris Rhein, opowiadają się za odprawami granicznymi z Czechami i Polską, inni, jak bawarski odpowiednik Markus Söder, nie opowiadają się za nimi w przypadku Bawarii.
O przywrócenie pełnych kontroli granicznych, na wzór austriackiego wdrożonego w 2015 r., choć na wybranych przejściach granicznych, wzywali także przedstawiciele różnych regionów Niemiec oraz opozycyjna konserwatywna Unia Chrześcijańsko-Demokratyczna.
Afera wizowa w Polsce
W piątek 15 września MSZ opublikowało komunikat, że "w związku z trwającymi ustaleniami w sprawie nieprawidłowości w procesie wydawania wiz minister spraw zagranicznych zdecydował (...) zwolnić ze stanowiska i rozwiązać umowę o pracę z dyrektorem Biura Prawnego i Zarządzania Zgodnością MSZ Jakubem Osajdą".
Kierowany przez Zbigniewa Raua resort poinformował też o przeprowadzeniu "nadzwyczajnej kontroli i audytu w Departamencie Konsularnym Ministerstwa Spraw Zagranicznych oraz wszystkich placówkach konsularnych RP", a także zdecydował się "wypowiedzieć umowy wszystkim firmom outsourcingowym, którym od 2011 r. powierzone zostały zadania związane z przyjmowaniem wniosków wizowych w wyniku zamknięcia 31 placówek decyzją ówczesnego szefa resortu Radosława Sikorskiego".
Afera wizowa zaczęła się od dymisji wiceszefa MSZ, Piotra Wawrzyka. Jakub Osajda to druga osoba w MSZ, która straciła pracę po nagłośnieniu afery.
Wiceminister Piotr Wawrzyk został odwołany przez premiera Mateusza Morawieckiego i stracił funkcję w MSZ 31 sierpnia, polityk zniknął też z list wyborczych PiS. Jak podawał Onet, Wawrzyk został zdymisjonowany, ponieważ miał pomagać swoim współpracownikom stworzyć nielegalny kanał przerzutu imigrantów z Azji i Afryki przez Europę do Stanów Zjednoczonych. Z publikacji Onetu wynikało, że Wawrzyk przygotowywał listy osób, którym wizy miały być przyznawane w pierwszej kolejności, po czym przekazywał je konsulom. W ramach takiego procederu wizy do Polski mieli - podawał portal - dostać fałszywi filmowcy z Indii, którzy odnaleźli się potem na granicy USA z Meksykiem.