W środę "Fakty" TVN poinformował, że Joanna z Krakowa źle poczuła się po zażyciu tabletki poronnej. Środek przyjęła, ponieważ ciąża zagrażała jej życiu i zdrowiu.
Zawiadomiła swoją lekarkę o złym samopoczuciu fizycznym i psychicznym i udała się na oddział ratunkowy krakowskiego szpitala. Tam czekała na nią już policja zaalarmowana zawiadomieniem lekarki, która poinformowała o sytuacji dyżurnego ratunkowego numeru 112.
Interwencja policji w szpitalu w Krakowie
Jak relacjonuje kobieta, funkcjonariusze kazali jej w szpitali nago wykonywać przysiady. „Czterech mężczyzn pilnowało jednej przestraszonej kobiety. Utworzyło kordon wokół pacjentki, utrudniało nam to pracę. Oni nie byli w stanie podać, dlaczego ta pacjentka jest przez nich zatrzymywana” - relacjonował lekarz oddziału ratunkowego.
Czytaj więcej
Sprawa Joanny z Krakowa, którą policja zatrzymała w szpitalnym oddziale ratunkowym, zmusiła do upokarzających czynności i której zabrała laptopa i telefon, to kolejny przykład bezduszności państwa wobec kobiet. Podejrzenie aborcji wywołało lawinę czynności niedopuszczalnych i nieludzkich.
O sytuację z Krakowa i obowiązujące w Polsce przepisy dotyczące aborcji zapytano posła PiS Marka Suskiego.