W Monasterzu koło wsi Werchrata znajduje się pomnik i mogiła poświęcona żołnierzom UPA, którzy polegli 2–3 marca 1945 roku w walce z oddziałami NKWD. Upamiętnienie to zostało zalegalizowane w 1999 r. przez Andrzeja Przewoźnika, ówczesnego szefa Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa.
Czytaj więcej
- Wspólnie odnajdziemy prawdę i dokonamy sprawiedliwej oceny - obiecał Rusłan Stefanczuk, przewodniczący Rady Najwyższej Ukrainy, w trakcie przemowy w polskim Sejmie wspominając o zbrodni wołyńskiej.
Miejsce to było wielokrotnie dewastowane. W 2015 roku krzyż został pomalowany w barwy biało-czerwone, w miejsce godła Ukrainy Tryzuba namalowano symbol Polski Walczącej, częściowo rozbito tablicę nagrobną z nazwiskami pochowanych. Do kolejnego aktu wandalizmu doszło w styczniu 2020 r. Ten przypadek potępili przedstawiciele Ministerstwa Kultury, a Związek Ukraińców w Polsce oraz władze Ukrainy zażądały, aby upamiętnienie zostało odbudowane, zwróciły też uwagę, że nie jest ono objęte ochroną państwa polskiego. Na ten temat rozmawiali w 2020 r. prezydenci obydwu państw. Dwujęzyczna tablica pojawiła się na wzgórzu Monasterz, ale bez nazwisk poległych.
Zagrożone groby żołnierzy UPA?
W połowie czerwca Anton Drobowycz, szef ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej, w wywiadzie dla portalu glavcom.ua przypomniał o Monasterzu i dodał, że „nikt nie znalazł ani nie ukarał wandali”. Stwierdził też, że nikt nie odnowił tablic.
– Strona ukraińska uważa, że dopóki ten pomnik nie zostanie odrestaurowany w Polsce, nie możemy wydać zgody na nowe ekshumacje Polaków pochowanych w Ukrainie, ponieważ ukraińskie groby w Polsce są nadal zagrożone – powiedział Drobowycz.