61-letni Mikałaj Klimowicz mieszkał w Pińsku. Znajomi twierdzą, że był bardzo samotnym człowiekiem. Ledwo wiązał koniec z końcem, bo trudno przeżyć za mizerną białoruską emeryturę. Trudno jest zwłaszcza osobie niepełnosprawnej, po udarze i skomplikowanej operacji serca.
61-latek mówił, że nie przeżyje łagru. Przetrwał w nim dwa miesiące
Gdy w lutym Klimowicz stanął przed reżimowym sądem, prosił aby nie wysyłać go do łagru. Twierdził, że potrzebuje ciągłej terapii i dostępu do leków. Wprost mówił, że nie przeżyje długo za kratami. Sędzia Andrej Baczyła postanowił jednak całkowicie spełnić żądania prokuratora Ilii Guzarewicza. Klimowicz został skazany na rok łagru i dołączył do ponad 1 500 więźniów politycznych reżimu. W niedzielę zmarł w kolonii karnej pod Witebskiem. Za kratami przeżył nieco ponad dwa miesiące.
Czytaj więcej
W Witebskiej Kolonii Karnej zmarł więzień polityczny i bloger Nikołaj Klimowicz, skazany na rok więzienia za reakcję uśmiechniętą buźką na karykaturę samozwańczego prezydenta Białorusi Aleksandra Łukaszenki.
Za co został skazany? W rosyjskiej sieci społecznościowej pozostawił „uśmieszek” pod karykaturą dyktatora. To wystarczyło, by oskarżono go o obrazę Łukaszenki. Klimowicz nie sympatyzował z dyktaturą, a od początku rosyjskiej agresji na swoich profilach w sieciach społecznościowych otwarcie popierał Ukrainę. Prześladowane przez białoruski reżim centrum obrony praw człowieka „Wiosna” przypomina, że Klimowicz po raz pierwszy trafił do aresztu jeszcze w grudniu, ale po kilku dniach wylądował w szpitalu. To nie powstrzymało represji wobec niego - po ukończeniu leczenia był wzywany na przesłuchania i, ostatecznie, stanął przed sądem. Próbował się odwoływać, ale sąd obwodowy w Brześciu odrzucił apelację.
"Bili po nogach i plecach, by nie mógł siedzieć i chodzić"
To nie pierwsza śmierć więźnia politycznego na Białorusi, odkąd Łukaszenka sfałszował w 2020 roku wybory prezydenckie, rozpędził protesty i wsadził tysiące przeciwników za kraty. W maju 2021 roku w kolonii karnej w Szkłowie, „w niewyjaśnionych okolicznościach”, zmarł 50-letni Witold Aszurak, skazany na pięć lat łagrów za udział w antyreżimowych protestach. Oficjalnie władze poinformowały, że miał zawał serca. Ale bliscy i znajomi od początku nie wierzyli w wersję władz, gdyż ciało opozycjonisty, które im wydano, nosiły liczne ślady pobicia.