Kto uszkodził rosyjski samolot? Ukraińscy agenci czy lokalni partyzanci

Z dokumentów USA, które wyciekły do sieci, wynika, że za głośną akcją pod Mińskiem stali agenci ukraińskich służb. Przeciwnicy Łukaszenki zaprzeczają.

Publikacja: 13.04.2023 03:00

Berijew Iljuszyn A-50 Szmiel

Berijew Iljuszyn A-50 Szmiel

Foto: Mil.ru, CC BY 4.0 <https://creativecommons.org/licenses/by/4.0>

Chodzi o incydent, do którego doszło na lotnisku wojskowym w Maczuliszczach pod koniec lutego. – 26 lutego funkcjonariusze SBU (Służba Bezpieczeństwa Ukrainy – red.) doszli do zadziwiającego wniosku. Ich agenci na Białorusi zignorowali rozkaz i atakowali rosyjski samolot zwiadowczy tego samego dnia – pisze „Ukraińska Prawda”, powołując się na publikację „The Economist”, w której przytaczane są dane z ujawnionych tajnych dokumentów USA. O tym, że to ukraińscy agenci przeprowadzili głośną akcję pod Mińskiem, informuje też amerykańska stacja NBC, również powołuje się na dokumenty, które wyciekły do sieci.

Wart ponad 330 mln dol. rosyjski samolot A-50 krążył nad terytorium Białorusi i m.in. wskazywał cele rakietom manewrującym. Kiedy go uszkodzono, został wywieziony do Rosji, gdzie miał być naprawiany w zakładach w Taganrogu. Do odpowiedzialności za jego uszkodzenie natychmiast przyznała się mająca siedzibę w Warszawie organizacja BYPOL, zrzeszająca zbuntowanych funkcjonariuszy białoruskich służb i MSW. Na jej czele stoi były podpułkownik MSW Białorusi Alaksandr Azarau. Jest członkiem rządu na uchodźstwie Swiatłany Cichanouskiej i w przyszłości ma się zajmować „odbudową praworządności na Białorusi”.

Czytaj więcej

Białoruscy dywersanci zdradzają szczegóły ataku na rosyjski samolot A-50

– Zostały wykorzystane drony, które spowodowały dwa wybuchy. Jeden wybuch w centralnej części samolotu, drugi w przedniej. Zniszczono wyposażenie, w tym również talerz skanujący przestrzeń. Według naszych informacji po takich uszkodzeniach już nie powinien polecieć – mówił wówczas na łamach „Rzeczpospolitej” Azarau. Nie zmienia zdania również po doniesieniach amerykańskich mediów i wycieku tajnych dokumentów. – To dane sfałszowane przez Federalną Służbę Bezpieczeństwa Rosji. To ich operacja, która ma na celu wciągnięcie Łukaszenki do wojny z Ukrainą – mówi „Rzeczpospolitej” Azarau. Wciąż utrzymuje, że akcję w Maczuliszczach przeprowadzili „białoruscy partyzanci” i przekonuje, że osoby, które uczestniczyły w uszkodzeniu samolotu za pomocą dronów, „są w bezpiecznym miejscu”. Czy kiedykolwiek poznamy ich nazwiska? – Nie będą się ujawniać i rozmawiać z mediami – ucina.

Czytaj więcej

Nawet Zełenski jest na podsłuchu

Białoruski dyktator w sprawie zamachu w Maczuliszczach od początku obwiniał ukraińskie służby. Zareagował bardzo nerwowo i wówczas nazwał ukraińskiego prezydenta Wołodymyra Zełenskiego „gnidą”.

Czytaj więcej

Michał Szułdrzyński: Warszawy nie stać na fałszywy ruch

Białoruskie KGB zatrzymało ponad 20 osób. Reżimowe służby stwierdziły, że głównym wykonawcą był niejaki Mykoła Szwec, 30-latek posiadający zarówno obywatelstwo Ukrainy, jak i Rosji. Fragmenty z przesłuchania, podczas którego przyznaje się do współpracy z SBU, pokazała propagandowa białoruska telewizja. Na początku zatrzymani zostali oskarżeni o „zamach terrorystyczny przeprowadzony przez zorganizowaną grupę”. Powołując się na KGB, białoruska stacja ONT informowała, że zatrzymanym grozi nawet kara śmierci. – Nie znamy tych osób, nic o nich nie słyszałem. Aresztowali przypadkowych ludzi. Grożą im karą śmierci, a przecież są oskarżani o czyny, w których wyniku nikt nie zginął – twierdzi Azarau.

Czytaj więcej

Co dalej z ukraińską ofensywą

Ukraiński MSZ od początku zaprzeczał, że Kijów ma jakikolwiek związek z uszkodzeniem samolotu pod Mińskiem. W SBU nie chcieli komentować ukraińskim mediom wypowiedzi „samozwańczego prezydenta Białorusi”. Do sprawy odniósł się wówczas doradca w biurze prezydenta Ukrainy Mychajło Podolak. – Zamachem terrorystycznym jest to, gdy z terytorium Białorusi startują rakiety uderzające w ukraińskie miasta. Dywersją jest to, jak od strony Białorusi na teren Ukrainy wkraczają grupy zwiadowczo-dywersyjne. Uderzenie w samolot nawigujący A-50 to działania antyterrorystyczne, dokonane przez miejscowych partyzantów – twierdził wtedy Podolak.

Niezależnie od tego, kto stał za atakiem dronów w Maczuliszczach, groźny dla Ukrainy samolot nie powrócił już na Białoruś po naprawie w Rosji.

– Trudno powiedzieć, co tam się wydarzyło. Nawet jeżeli w tych dokumentach są pewne prawdziwe informacje, to widoczne są też elementy dezinformacji. Nie wiemy, kto i jak to wykorzystuje – mówi „Rzeczpospolitej” Ołeksij Arestowycz, ukraiński ekspert wojskowy i były doradca w biurze prezydenta Zełenskiego.

Chodzi o incydent, do którego doszło na lotnisku wojskowym w Maczuliszczach pod koniec lutego. – 26 lutego funkcjonariusze SBU (Służba Bezpieczeństwa Ukrainy – red.) doszli do zadziwiającego wniosku. Ich agenci na Białorusi zignorowali rozkaz i atakowali rosyjski samolot zwiadowczy tego samego dnia – pisze „Ukraińska Prawda”, powołując się na publikację „The Economist”, w której przytaczane są dane z ujawnionych tajnych dokumentów USA. O tym, że to ukraińscy agenci przeprowadzili głośną akcję pod Mińskiem, informuje też amerykańska stacja NBC, również powołuje się na dokumenty, które wyciekły do sieci.

Pozostało 87% artykułu
Polityka
Wskazany przez Trumpa kandydat na prokuratora generalnego rezygnuje
Polityka
Anna Słojewska: Europejski nurt skręca w prawo
Polityka
Dlaczego Donald Trump jest syjonistą? „Za wsparciem USA dla Izraela stoi lobby, ale nie żydowskie”
Polityka
Międzynarodowy Trybunał Karny wydał nakaz aresztowania Beniamina Netanjahu
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Polityka
Szef WHO Tedros Adhanom Ghebreyesus prosto ze szczytu G20 trafił do szpitala