Protesty przeciwko działaniom nowego rządu Netanjahu nie ograniczają się do ogólnokrajowych manifestacji z udziałem setek tysięcy osób. Szefowie spraw zagranicznych Niemiec, Wielkiej Brytanii, Francji i Włoch we wspólnym oświadczeniu dają wyraz oburzeniu z powodu legalizacji kolejnych dziewięciu osiedli żydowskich na terenach palestyńskich. Zaniepokojona jest waszyngtońska administracja. Amerykańska diaspora obawia się, że zostanie pozbawiona prawa do osadnictwa w Izraelu w myśl przygotowywanych zmian, które umożliwiają to jedynie ortodoksyjnym Żydom. Unia domaga się od izraelskiego rządu odszkodowań za niszczone w czasie akcji odwetowych obiekty infrastruktury na ziemiach palestyńskich, które powstały za unijne środki.
Palestyńczycy na Zachodnim Brzegu organizują akcje sprzeciwu, także o charakterze terrorystycznym, co wywołuje ripostę rządu Netanjahu. W wyniku izraelskich rajdów na terenach okupowanych zginęło od początku roku już ponad 40 Palestyńczyków. Takiego napięcia w początkowych tygodniach roku nie było od półtorej dekady.
Taki jest obraz zaledwie kilkutygodniowych rządów nowych władz, najbardziej teokratycznych i prawicowych od powstania Izraela. Prezydent Icchak Herzog ostrzega, że kraj znajduje się „na krawędzi załamania konstytucyjnego i społecznego”, a być może nawet „gwałtownego starcia”. Z sondażu Jewish People Policy Institute, niezależnego think tanku z Jerozolimy wynika, że jedna trzecia obywateli obawia się wojny domowej.
Antyrządowy protest przed Knesetem
Przy tym wszystkim program rządowy przekształcenia Izraela w państwo teokratyczne jeszcze na dobre się nie rozpoczął. Dążą do tego dwie partie ortodoksyjne oraz trzy religijno-nacjonalistyczne, będące koalicjantami prawicowego bloku Likudu Netanjahu. W gruncie rzeczy jest on ich zakładnikiem za cenę utrzymania się przy władzy. – Premier ma w tym własny interes, licząc na reformę sądownictwa i prokuratury, która może doprowadzić do zakończenia procesów sądowych, w których jest oskarżany o korupcję i nadużycie władzy – mówi „Rzeczpospolitej” Avi Scharf z gazety „Haaretz”.