Pytany o tę kwestię premier Morawiecki stwierdził, że wszyscy polscy patrioci wiedzą, że trzeba czcić "tę pamięć o wielkich Polakach, o prezydencie Lechu Kaczyńskim i wszystkich ludziach dobrej woli, wspaniałych politykach tamtej ery".
Aby wszyscy Polacy wiedzieli, że jest to wyjątkowy moment, rząd podjął decyzję o uruchomieniu syren, a żeby "nasi goście z Ukrainy nie poczuli się nieswojo" - każdy z nich dostał dziś SMS z informacją, że syreny się odezwą.
- Niech to będzie memento, niech to będzie ten alarm, który podniesie naszą świadomość - oświadczył Morawiecki.
Artur Bartkiewicz: Wycie syren i szum musującego szampana na Kremlu
Decyzja MSWiA ws. uruchomienia syren alarmowych, by w niedzielę rano uczcić ofiary katastrofy smoleńskiej, jest co najmniej nieprzemyślana. Najgorsze jest w niej to, że daje ona pretekst do przypomnienia o tym, co nas dzieli – w czasie, gdy powinniśmy być połączeni jak nigdy.
O tych, którzy tę decyzję krytykują, powiedział, że "dzielą włos na czworo", a ich celem jest "zburzenie jedności".
- Ja temu przeciwdziałam. Staram się szukać tego, co nas jednoczy i budować wspólny front w walce o suwerenną Ukrainę - mówił Morawiecki. - Bo pamiętajmy, oni tam walczą za nas. Ci mężowie, bracia, synowie tych kobiet i dzieci, które do nas do Polski przyjechały i my ich gościmy. Oni walczą za naszą sprawę