- W tej chwili obserwujemy sytuację kryzysową, która ma dwa wymiary: jeden związany z tym, że dokonuje się próby przekroczenia granicy państwowej, co jest nie do przyjęcia. W tym samym wymiarze obserwujemy kryzys humanitarny, który niestety też jest naszym udziałem. Natomiast jestem przekonany, że ten wczorajszy, mocny atak nie będzie ostatni i będą kolejne próby. Tym bardziej, że mamy świadomość tego, że imigranci są kierowani przez służby białoruskie. Ja jestem dalej idący i uważam, że za tymi wszystkimi przedsięwzięciami stoi jednak Kreml i to jest szerszy plan, który jest realizowany w tej chwili na granicy polsko-białoruskiej, Polski i Białorusi, która za niedługo chyba połączy się z Rosją - mówił gen. Różański.
Generał był pytany o słowa Siergieja Ławrowa, który skrytykował Polskę za użycie m.in. armatek wodnych przeciw imigrantom.
- To świadczy o tym jak głęboko Moskwa jest zaangażowana w tej konflikt - odpowiedział były dowódca generalny.
Jednocześnie gen. Różański stwierdził, że błędem jest, iż po polskiej stronie granicy nie ma obecnie dziennikarzy, ponieważ "zbalansowałoby to przekaz medialny". - Presja informacyjna czy dezinformacja jest siłą, która jest stosowana przez Moskwę i przez Mińsk. My w tym zakresie oddaliśmy pole, co jest błędem - stwierdził.
Mówiąc o sytuacji na granicy gen. Różański stwierdził jednocześnie, że "bezpieczeństwo nie wyklucza człowieczeństwa". - Czy nas jako kraju nie stać na zaopiekowanie się tymi migrantami, którzy tego potrzebują? - pytał mówiąc o humanitarnym wymiarze kryzysu na granicy. - Odstawianie tych imigrantów do linii granicy chyba nie rozwiązuje sprawy. Te sceny, które oglądaliśmy, gdy ci ludzie byli wywożeni ponownie do lasu, to nie jest dobra legitymacja dla nas jako dla społeczeństwa, no i jako dla państwa - dodał.