We wtorek, w rejonie przejścia granicznego w Kuźnicy, doszło do ataku koczujących po białoruskiej stronie imigrantów na ogrodzenie na granicy i polskich funkcjonariuszy strzegących granicy. Imigranci rzucali w polskich funkcjonariuszy kamieniami, butelkami i przedmiotami, które przypominały granaty hukowe. Polscy funkcjonariusze odpowiedzieli użyciem gazu łzawiącego i armatek wodnych.
- Mamy do czynienia z sytuacją, która była groźna, bardzo dynamiczna i bardzo skomplikowana. Dobrze, że udało się utrzymać linię granicy szczelną - mówił o starciach na granicy Żaryn. - Dzisiaj spotkaliśmy się z taką agresją, jakiej dotychczas nie widzieliśmy - dodał.
Czytaj więcej
MON informuje o podjęciu przez imigrantów ataku na polskich żołnierzy i funkcjonariuszy w rejonie zamkniętego przejścia granicznego w Kuźnicy. Przed godziną 13 rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn poinformował o "zatrzymaniu pierwszej fali ataków na granicę".
O rannym policjancie Żaryn mówił, że "uderzenie, które otrzymał, było na tyle silne, że jego kask nie był w stanie stłumić uderzenia".
Jak relacjonował Żaryn w czasie wtorkowego ataku napastnicy "dzielili się rolami". - Z jednej strony mieliśmy do czynienia z ludźmi którzy rzucali kamieniami z drugiej linii, przez co pierwsza linia była osłonięta i mogła podjąć próby zniszczenia ogrodzenia na granicy - mówił rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych.