Kongresowa komisja bada wydarzenia z 6 stycznia, kiedy setki zwolenników Donalda Trumpa, zachęcanych przez niego do działania, ruszyły szturmem na Kapitol, by uniemożliwić członkom Kongresu zatwierdzenie zwycięstwa Joego Bidena w wyborach prezydenckich. Komisja już w marcu i sierpniu wystąpiła do Krajowych Archiwów z prośbą o zapisy, które dotyczą działania administracji Trumpa przed, w czasie i po ataku na Kapitol.
Trump złożył jednak pozew, by sądowo zablokować przekazanie informacji. Twierdzi, że komisja nie ma prawa do dokumentów, bo nie ma mocy śledczej, a jedynie legislacyjną, jej prośba jest zbyt szeroka i mało sprecyzowana. Powołał się też na „przywilej wykonawczy", który daje prezydentom możliwość zablokowania upubliczniania informacji dotyczących ich administracji.
Zdaniem prezydenta Bidena przywilej ten nie ma zastosowania w tym przypadku. – Nie można zastosować konstytucyjnej ochrony w celu ukrywania przed Kongresem i narodem informacji, które wskazują jasno i wyraźnie na próby podważenia konstytucji. Dokumenty te pokazują, co działo się w Białym Domu 6 stycznia i od nich zależy, jak komisja kongresowa zrozumie fakty dotyczące największego ataku na działalność rządu federalnego od czasów wojny domowej – powiedziała doradczyni Białego Domu Dana Remus.
Czytaj więcej
Donald Trump zapewniał podczas swojej prezydentury, że jego hotel zarabia dziesiątki milionów dolarów. Tymczasem amerykańska Komisja Nadzoru Finansowego prześwietliła jego finanse.
– To krótkowzroczny, polityczny manewr, obliczony na podtrzymanie poparcia politycznego – stwierdził Trump i zakazał swoim byłym doradcom współpracy przy dochodzeniu.