Mieszkanie w stolicy – po 8 tys. zł za mkw. – kilkanaście miesięcy temu kupiła klientka sieciowej agencji Metrohouse. Lokal wynajmowała, po czym wystawiła go na sprzedaż: już po 10,5 tys. zł za mkw. – Obok deweloperzy chcą 12 tys., więc klientka ma duże szanse na uzyskanie swojej ceny – ocenia Marcin Jańczuk, ekspert Metrohouse.
W Łodzi dochodzi do podbijania cen ofertowych. – Jeden z klientów oglądał dwupokojowe mieszkanie – opowiada Jakub Ziąbka, ekspert agencji Freedom Nieruchomości Łódź Wierzbowa. – Chciał je potem zobaczyć jeszcze raz, z żoną. Widząc jednak, ilu jest chętnych, przeprowadził dla niej szybką wideorelację, po czym zaproponowali wyższą niż wywoławcza cenę. Kupujący chcą kupić mieszkanie, zanim będzie „za późno", czyli jeszcze drożej – wskazuje.
Podwyżki i próg bólu
W Warszawie średnia transakcyjna cena mkw. mieszkań używanych to już niemal 10 tys. zł. Rok temu było taniej o 15,9 proc. Podobne zwyżki – o 16,6 proc., do ponad 6,6 tys. zł za mkw. odnotowano w Poznaniu – wynika z analiz Metrohouse.
Najbardziej, o 22,4 proc., podrożały lokale w Gdańsku. Kupujący płacą średnio 7,8 tys. zł za mkw. We Wrocławiu ceny mkw. lokali poszły w górę o 21,6 proc., do 7,2 tys. zł.
– Rynek wtórny jest odbiciem rynku pierwotnego, a ten płonie od kilku lat – komentuje Marcin Jańczuk. – Równie gorąco jest na rynku mieszkań z drugiej ręki. Różnice w cenach nowych i używanych mieszkań są niewielkie. A lokale używane mają nad deweloperskimi niepodważalną przewagę: można się do nich od razu wprowadzić.